Praktycznie przez cały film ględzenie jak w nudnym amerykańskim serialu. 3 osoby zamknięte w
studiu nagraniowym i pieprzące głupoty.
Daję 3 za ciekawy pomysł i jednocześnie tragiczną realizacją. Dotrwałam do końca jedynie dzięki
naprawdę ciekawej grze aktorskiej Stephena McHattie.
Skoro dałaś 3 tylko za ciekawy pomysł to powinnaś dodać jeszcze coś za rolę McHattiego, skoro tak Ci się podobała :)
McHattie został już wliczony w ocenę, nie musisz mi mówić jak mam oceniać, żebym czasem nie kazała Tobie Twoich ocenek poprawiać, hymm...? ;]
Na tym właśnie polega praca w radiu – na mówieniu. A ponieważ akcja rozgrywa się tylko w jednym miejscu, przez dużą część tego filmu bohaterowie mówią. „Pontypool” jest jak słuchowisko radiowe, które ma działać na wyobraźnię – taka „Wojna światów”. Tylko że tutaj jeszcze nie wiemy, jak to się skończy. Miłośnicy radia powinni być zachwyceni, pozostali – niekoniecznie.