PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=506803}

Poradnik pozytywnego myślenia

Silver Linings Playbook
2012
7,2 308 tys. ocen
7,2 10 1 308284
6,9 67 krytyków
Poradnik pozytywnego myślenia
powrót do forum filmu Poradnik pozytywnego myślenia

Żenada

ocenił(a) film na 3

Żenada i rozczarowanie. Film drażniący i denerwujący, wątki naciągane, miałam ochote wyjść w
połowie. Zakończenie to wogóle przeczy całości i przesłaniu filmu!!! Facet cały film chce odzyskać
żonę a na końcu...mówi, że kocha inną i to jeszcze panienkę, której w głowie tylko seks. Nie idżcie
na ten gniot!!!! A za co ta panna Oscara dostała to już zupełnie nie mam pojęcia!
Jedyny plus filmu - gra Roberta de Niro.

ocenił(a) film na 9
ikm

Chyba mało przeżyłaś w życiu!!! FIL GENIALNY ŚMIESZNY JA Z PRZYJACIÓŁKĄ PŁAKAŁYŚMY ZE ŚMIECHU! moja kumpela miała identyczną sytuację i najpierw musiała się z tej toksycznej miłości uwolnić tak jak on zresztą piękny!!!

ocenił(a) film na 8
ikm

Panienkę w której głowie tylko seks? KOMPLETNIE FILMU NIE ZROZUMIAŁEŚ/ŁAŚ. To nie był powód dla którego on ją pokochał,a ona z tym walczyła. Aż mi szkoda słów normalnie, ale po prostu nie zrozumiałeś/łaś filmu i tyle.

ocenił(a) film na 9
aga113311

Dokładnie. Od początku było widać, że są do siebie bardzo podobni. Nie wstydziła się tego kim jest. Otwarcie przyznawała się do swojego wstydliwego problemu, z którym nieustannie walczyła. No i chyba najważniejsze, że pokochała go wtedy, gdy akurat był na życiowym zakręcie. Słabego, łatwo wpadającego w gniew, mającego masę urojeń i fobii. Faceta w kompletnej rozsypce. Wybierając swoją żonę, zdecydowałby się na życie w kłamstwie, co zresztą na końcu uświadomił mu jego ojciec. Gdyby naprawdę kiedykolwiek darzyła go uczuciem, nie opuściłaby męża w takim momencie (zważyszy na fakt, iż cała wina była wyłącznie po jej stronie). Facet miał prawo się wku#wić. No bo kto by zachował w takim momencie stoicki spokój? Trochę przegiął, ale tak się dzieje, gdy człowiekowi naprawdę na czymś zależy.

Reasumując: dokonał właściwego wyboru. Zrozumiał, kto tak naprawdę przez ten cały czas stał po jego stronie... Zresztą, nie tylko ona "skorzystała" na tej znajomości, bo od samego początku obydwoje świetnie na siebie oddziaływali. Ona zapominała o swoim wstydliwym problemie, jednocześnie odrywając go od szarej, przytłaczającej rzeczywistości, w której cały czas tkwił w beznadziejnej, czysto platonicznej miłości do swojej byłej małżonki. Pomogła mu nie tylko "stanąć na nogi", ale także ponownie w siebie uwierzyć.


Świetny film. Polecam.

ocenił(a) film na 3
rapi_aga

IMO kiepski film. Również uważam że nie zasłużył na oscara. Miałki conajmniej - jest kilka set lepszych dramatów czy filmów o problemach niż ten płytki i nieciekawie zaserwowany film. Przez całe 2 godz czekałem aż końcówka mnie jakoś zmiażdży że okaże się np że w psychiatryku znalazł się przez problemy z pamięcią i laska z którą na końcu tańczył okaże się jego żoną włąśnie, a całą sytuacja ze zdradą działa się tylko w jego głowie.

kończy się jednak młodo i amerykańsko.
Żałuje zmarnowanych pieniędzy.

ocenił(a) film na 9
barczakmichal

Film wcale nie był taki zły, chociaż przyznaję, że bez trudu można znaleźć wiele lepszych (oczywiście o podobnej tematyce).
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to właśnie zakończenie... Trochę miałkie i bez sensu. Facet nagle uświadamie sobie, że kocha osobę, z którą spędził raptem góra 2 tygodnie, do której w dodatku był przez dłuższy czas uprzedzony. Nie twierdzę, że nie mógł nagle sobie uświadomić, jak ważną rolę odegrała w jego życiu oraz jakie uczucia udało się jej w nim na nowo rozpalić, jednakże mogło się skończyć nieco subtelniej...

Np. Wybiega w pośpiechu z tego turnieju, dogania ją, wręcza kopertę, przez jakiś czas patrzą na siebie, aż w końcu łapie ją za rękę.

Wszystko bez zbędnych słów. Czasami pozornie jeden zwykły gest, jest w stanie oddać więcej emocji, niż oklepane: "Kocham Cię..." Wtedy każdy może sam sobie dopowiedzieć co było dalej, mając jednak poczucie, iż wszystko poszło zgodnie z planem, a główny bohater znalazł w końcu upragniony spokój i szczęście.

To akurat typowo amerykańskie zagranie, a przecież każdy widz swój rozum ma i samodzielnie wyciągać wnioski potrafi. Dlatego nie przepadam za nadmiernym uzewnętrznianiem się na sam koniec filmu, bo nie lubię, gdy ktoś traktuje widzów jak bezmózgich idiotów, którym trzeba wszystko "podawać na tacy". Gdyby z kolei film skończył się w wyżej wymieniony przez Ciebie sposób, otrzymalibyśmy typowo hollywoodzkie popłuczyny, albowiem motyw: "nic nie jest tym, czym się wydaje" - został już wykorzystany w wielu dobrych filmach, co również czyni go przewidywalnym, zardzewiałym frazesem. Po co dodatkowo komplikować coś, co samo w sobie jest już nieźle zakręcone? Bez sensu. Niekiedy proste rozwiązania bywają najlepsze. Żałuję jedynie zbyt lukrowego zakończenia, bo na pewno nie zmarnowanych pieniędzy. Film przypadł mi do gustu ;-)))



Pozdrawiam.

rapi_aga

jeśli jak piszesz "można znaleźć wiele lepszych" dlaczego dałaś 9? skala jest znacznie szersza.
to co piszesz wyglada na wypracowanie szkolne :) chcę przez to jedynie stwierdzić że wygląda mi że piszesz hurtowo na zlecenie i ilość tekstu tego nie zakamufluje

ocenił(a) film na 9
jtermi

Przepraszam, prawie zapomniałam, że pełno tu domorosłych krytyków, którzy zawsze "umiejętnie" przypomną o skali ;-)
Brakuje mi jeszcze szczegółowej analizy mojego filmowego gustu ;-) Nie krępuj się zatem.
Nie bardzo wiem, skąd przyszedł Ci do głowy tekst o hurtowym odpisywaniu na posty.
Szkołę mam już dawno za sobą, studia również. Przykro mi ;-)

Plus za poprawę humoru 6/10.