Żadna rewelacja, kolejny film z klasycznym wątkiem romantycznym, który był poruszany
wielokrotnie w innych filmach. UWAGA SPOILER!!! Nierozumiem także, dlaczego głowny
bohater, który tak kochał swoją żonę, cały film dla niej wszystko robił, nagle w końcowych
scenach odwzajemnia uczucie do Tiffany? Gdzie tu logika i konsekwencja? Tylko 6/10
Film bardzo przewidywalny. Ze względu na oscary postanowiłam obejrzeć. Co tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że te nagrody są wielką pomyłką. W odpowiedzi na pytanie ZwiastunaNocy myślę, że tu chodziło właśnie o jego "terapię", przy której Tiffany mu bardzo pomogła. Miłość do byłej żony była w jakiś sposób urojona, maniakalna przez psychiczny problem z jakim się bohater borykał. Blokował się przez to przed innymi uczuciami. Ja tak sobie to tłumaczę. Typowe Amerykańskie lovestory.