Zdecydowałam się najpierw przeczytać książkę i jest idealna na poprawę humoru, czystą rozrywkę. Zaraz po jej skończeniu szukałam filmu, trafiłam najpierw na zwiastuny... I wiecie co, autentycznie się boję popsuć swój obraz. Jennifer Lawrence nie jest do siebie nawet podobna ze zdjęcia z okładki... Jest bardzo dużo zmian. Pat i Tiffany są DUŻO MŁODSI niż w książce i to widać gołym okiem, bo choć Bradley mógłby wyglądać na 34-5 latka, Jennifer nie wygląda na 40 latkę! Ani nawet na tancerkę... w książce była dzika, cicha, tajemnicza, dziwna. A w zwiastunach non stop gada. :/ Pat nie opowiadał swojemu terapeucie o przyłapaniu na zdradzie żony, bo to wyszło dopiero na koniec i nie było w ogóle takiej rozmowy. Mam wrażenie, ze ten film został oparty jedynie na problemach psychicznych tej dwójki. I TO WSZYSTKO.
Powiedzcie mi, czy się mylę i czy naprawdę jest taki zły jak zwiastuny i mogłyby zniszczyć mój obraz tej historii...?
P.S. wolałabym by wypowiadały się osoby, które również przeczytały książkę i widziały film. :))
Ech, kolejna wtopa... przeglądam obsadę..i wiem, ze nie jest to istotne dla większości widzów, ale czy ktokolwiek zauważył, że ŻONA 9a nie narzeczona) Jake'a była krótkowłosą blondynką, a nie długowłosą brunetką...?
No więc... Najpierw książka, potem film. Jak dla mnie- film przegrał. I tak jak piszesz- w książce Pat do końca nie wiedział co się stało, przedstawiany był zupełnie inaczej, zresztą z tego co wywnioskowałam, w pewnym momencie daje znać, że jest z rocznika 89. Tiffany natomiast nie była aż tak wyszczekana jak w filmie (zgadzam się z Twoją opinią). Książka dużo bardziej pozwala przechodzić przez uczucia Pata i tego, co mogło siedzieć mu w głowie. No i relacje ojciec-syn, też zupełnie inaczej, co daje inny obraz całej sytuacji głównego bohatera.
Polecam książkę, a w drugiej kolejności film (choć czy polecam?). Osobiście dzięki obejrzeniu filmu upewniłam się, że książka dała mi więcej :)
Dziękuję Ci! :) Może to dziwne, ale te zwiastuny wywołały we mnie tyle złości za brak trzymania się na pozór niewiele znaczących szczegółów, że nie miałam ochoty oglądać tego filmu i...utwierdziłaś mnie. Za co jestem wdzięczna! To naprawdę świetna historia. Nie pamiętam bym czytała komedio-dramat, trzymający w napięciu do samego końca, gdzie każdy wątek ma znaczenie, a rozwijany jest powolutku do celu.
P.S. w filmie jest z rocznika 89?! Co za niedbałość. Czy ten reżyser w ogóle czytał tę książkę, bo wydaje mi się, że nie...
nie nie, z książki wywnioskowałam, że jest z rocznika 89... chociaż teraz zaczynam wątpić czy to w tej książce czytałam... jak tylko będę mieć ją w ręku to zobaczę...
Na pewno nie. :) Choćby dlatego, ze oni podają daty jakoby ok. 2006 roku on już miał gdzieś 30.
Wiecznie ta sama problematyka. Rzadko kiedy film jest lepszy od książki (na której został oparty), bo to po prostu inny rodzaj przekazu. Skoro czytałaś książkę, to masz o tej historii pewne wyobrażenie. to po co Ci film z identycznym obrazem? Żeby jeszcze raz "przeczytać" książkę tyle że w formie audio-wideo? Tak się nie da. Film będzie zawsze inny od pierwowzoru książkowego, czasami lepsze, czasami gorsze. W przypadku Silver Linings jest to opcja pierwsza. Nie jest to żaden gwałt na tytule, więc poczekaj kilka tygodni aż ochłoniesz i wtedy obejrzyj film.
dokładnie - film jest bardzo dobry, osobiście mi się podobał bardziej niż książka, ale to pewnie dlatego, że oglądałam najpierw film i podejrzewałam jakie będzie jej zakończenie :P książka też mi się bardzo podobała, nie mówię, że nie, ale filmowa wersja bardziej do mnie trafiła. Po za tym jak pisze Fishbon to normalne, że film różni się od książki, i wg mnie im bardziej się różni tym daje większy plus dla filmu, bo sory, ale po jakiego grzyba oglądać to samo co możesz przeczytać ?!?! W tym wypadku właśnie tak jest - ogólnie te sama historia, różni się szczegółami - nie naśladuje jej kiepsko jak to zwykle bywa w przypadku ekranizacji książek.
Po pierwsze odróżniajmy ekranizację od adaptacji, tutaj reżyser nie ekranizował książki, jedynie adaptował ją do swojego scenariusza i przystosował do swoich potrzeb, do tego co on chciał przekazać i na co położyć nacisk. Największą zmianą była rola ojca, ale czy film na tym stracił? Trudno w ciągu jednego filmu nakreślić precyzyjnie wszystkie relacje bohaterów, reżyser skupił się na parze Patrick-Tiffany, resztę musiał uprościć, albo zmienić to co z gruntu proste nie było - czyli relacje ojciec-syn. Co do głównych bohaterów, ich wieku, wyglądu itp., to Cooper podchodzi pod 40-tkę, aktorka też miała być starsza, ale jak reżyser zobaczył Lawrence na castingu to się rozmyślił. Ja akurat uważam to za dobrą decyzję, po obejrzeniu filmu nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli, tak jak nikt nie wyobrażam sobie np. Forresta Gumpa bez Toma Hanksa. Dla mnie rola Lawrence jest kultowa, choć sam film może do historii nie przejdzie. Może nie jest to arcydzieło, można się sprzeczać czy 8 nominacji do Oscara to przesada, czy nie, ale z pewnością biorąc pod uwagę repertuar dzisiejszego kina - ten film można polecić.
A więc podsumowując - film jak najbardziej możesz obejrzeć, ale zdystansuj się od tego, a nie skupiaj się nad tym, jaki kolor włosów ktoś miał w książce a jaki w filmie, bo to nie ma sensu. Nie chcesz zniszczyć obrazu tej historii? Każdy ma swój obraz po lekturze, nawet najbardziej dokładna ekranizacja będzie burzyła wyobrażenia czytelników, bo te każdy ma różne. Poznanie historii z filmu nie oznacza, że nie możesz zachować swojego obrazu historii z książki. Chyba tyle. Pozdrawiam.
Obejrzałam ponad 80 minut, dłużej nie wytrzymałam. Wszystko zostało wywalone na wierzch na samym początku. Nie dziwię się, ze książka się nie podobała aż tak bardzo po obejrzeniu filmu, bo wszystkie wątki zostały pokazane i wyjaśnione w ciągu pierwszych 20 minut. W książce każdy wątek był powoli rozwiązywany do samego końca. I to było super, bo nie miało się bladego pojęcia jak to się skończy. Fakt faktem pozytywny efekt zakończenia relacji Pata i Tiffany był do przewidzenia, ale nie jego relacja z żoną!
Ten film to amerykańska tandeta "to, co niestotne pokażmy od razu, resztę sobie dopiszemy, a koniec niech będzie oczywisty". DNO. Nie ma skupienia na psychologicznych portretach, nie ma pokazanej popapranej relacji z ojcem (bo to wyglądało zupełnie inaczej w książce bez względu na moją interpretację). On nie siedział tam 8 miesięcy, tylko 3-4 lata. Oni starali się ukrywać przeszłość, chronić go przed nią. Wiecie dlaczego to jest tak bardzo istotne? Widocznie nie, skoro nie dostrzegacie problemu tego filmu. Te dwie sprawy są cholernie istotne, bo on nie pamiętał ile czasu tam był, a przez ten okres działo się bardzo wiele. Rodzina i przyjaciele chronia go przed przeszłością, uznają to za temat tabu ( a nie wyskakują na dzień dobry "hej, Pat, wreszcie wypuścili cię z wariatkowa". Nawet jego własny ojciec jest tak bezwględny.
Film dla osoby, która nie czytała książki na pewno będzie spoko, bo jest zabawny. To prawda, ale nie zasługuje na więcej niż 6, właśnie przez to wyjawienie wszystkich szczegółów na początku i spłycenie fabuły do wątku relacji Pat - Tiffany.
Film nigdy nie wygra z książką, to wiadomo z góry, dlatego nie przeżyłem szoku ani wielkiego rozczarowania po seansie. Może też aktorstwo trochę zrekompensowało braki scenariuszowe. Też tak jak wcześniej wspomniałem, trudno mieć za złe reżyserowi, że w ciągu 2 godzin nie zdołał oddać głębi relacji między wszystkimi bohaterami, czy właściwie nawet nie podjął takiej próby.
I jeszcze jedna rzecz: gdyby nie ta "amerykańska tandeta" jak piszesz, to zapewne nie miałabyś okazji przeczytać książki, bo polskie wydawnictwo ukazało się dopiero po sukcesie, jaki odniósł film, choć w oryginale wydana została 5 lat temu.
Masz rację, być może bym jej nie przeczytała. I absolutnie nie mam nikomu za złe, że został wydany film. Tylko jest to jedna z tych historii, którą poznaje się albo poprzez obraz albo słowo pisane. Mój bardzo dobry kumpel uwielbia ten film i powiedział, że książki nie przeczyta. Więc...albo jedno albo drugie.
Tak, my tak na poważnie. Jesli nie jesteś w stanie wczuć się w nasz punkt widzenia, nie współczuj nam, dobrze? Nie ma czego. :)