Gdyby nie fakt, że najpierw pochłonęłam książkę w 4 dni, to na pewno film dostałby ode mnie
wyższą notę. Niestety, jak na mój gust książka była wciągająca i naprawdę warta uwagi, czego nie
można powiedzieć o filmie. W ekranizacji postać Tiffany działała mi na nerwy niemiłosiernie, było
tak mało Cliffa który w książce pełnił rolę przyjaciela, nie tylko terapeuty, a także wątki footballu
znikome, film dla mnie za bardzo chaotyczny, nie zrobił większego wrażenia. Dla kogoś kto chce
oglądnąć coś lekkiego polecam, ale do znalezienia jakiejś głębi zapraszam do lektury. Film ''komedyjka'' a książka to coś z prawdziwymi uczuciami.