Witam, czy ktoś czytał samą książkę Matthew Quicka po obejrzeniu filmu, ewentualnie przed. Rozczarowaliście się w jakimś kierunku? Pytam, bo zastanawiam się nad kupnem...
Czytałam najpierw książkę, potem zabrałam się za oglądanie filmu. Oczywiście tak jak się spodziewałam, film nie umywa się do książki. Lektura jest piękna, pełna uczuć, i POZYTYWNEGO MYŚLENIA Pata, jego metamorfozy, chęci zmian dla Nikki, jest przepełniona uczuciami i ciepłem. Jedyne czego mogłoby być mniej, to wątków o footballu, ale da się przeżyć. Cały czas miało się wrażenie, że jeżeli on tak mocno wierzy w siebie, to wszystko się uda, gdy czytałam te listy pomiędzy Nikki a Patem targały mną emocje, a jeszcze większe gdy to wszystko okazało się nieprawdą. Książka rozkłada na łopatki który jest płytką ''komedyjką''. Takie jest moje zdanie.
No i dodatkowo w książce nigdy po wyjsciu ze szpitala nie spotyka się juz z Nikki, a w filie zostawia kogos na kim mu tak niby zależalo (?) i leci za Tiffany? nie kupuje tego kompletnie :(
Ksiażka jest głębsza, pokazuje więcej emocji bo npisana jest w formie pamiętnika Pata, więc jego wnętrze dostajemy praktycznie na dłoni. Plus na rzecz filmu to relacje Pata z ojcem - w książce ojciec jest zimny i nieobecny i to Patowi zależy na relacji (ojciec ma to głęboko gdzieś), a nie odwrotnie. No i samo zakończenie relacji z Nikki - w książce mi sie bardziej podobało, ale film też daje rade. I książka i film warte poznania - oczywiście w tej kolejności.
Niewątpliwe jest, że książka jest o wiele bogatsza. Wnosi pewne wątki, które w filmie były pominięte lub całkowicie zmienione. Jego relacja z ojcem i matką tłumaczy jego zachowanie itd. Natomiast książka wydaje mi się mniej wiarygodna niż film. W książce inteligentne i dojrzałe spostrzeżenia, przeplatają się z infantylnym. Jak dorosły człowiek może mówić: "niedobre miejsce", "źli ludzie", a za chwilę obdarzać czytelnika błyskotliwymi refleksjami. W filmie tego nie ma i dlatego film wydaje mi się bardziej wiarygodny.
Nie zmienia to faktu, że zarówno film jak i książka dość szybko wkręcają i czytelnik/widz od początku kibicuje głównemu bohaterowi.
zgadzam się totalnie z terminus'em, w książce Pat trochę ma mentalność małego dziecka "niedobre miejsce", "źli ludzie", "mama nie dała mi leków", sory, ale mimo choroby to jednak dorosły człowiek po załamaniu nerwowym, dlatego Pat z filmu bardziej do mnie dociera. Film jest dla mnie dużo bardziej pozytywny niż książka - mimo iż i ksiązka i film wciągnęla mnie totalnie. Książkę łyknęłam jednym haustem co jest do mnie mega nie podobne bo z książkami zawsze użeram się dużo czasu... Fajnie, że film nie jest taki sam jak książka - ogólnie zachowali temat, sytuacje są podobne, ale jednak różnią się w szczegółach ;) bardzo fajnie. W kazdym bądź razie polecam to i to :)
Również czytałam książkę i podobała mi sie bardzo. Miałam nadzieję, że film również mi się spodoba, ale jak dla mnie skopali go totalnie. Nie jest nawet w 1/4 tak dobry jak książka. Jedyna rzecz, że tak to ujmę, która podobała mi się w filie to rola Bradleya Coopera. Reszta to podrzędne romansidło.