Właśnie sobie uświadomiłam że to film "o niczym", tzn historia jest prosta, facet wraca do domu po rozstaniu z żoną. Nie ma wilekiej fabuły, nie dzieje się tak naprawdę nic wielkiego godnego nakręcenia filmu o tym. A jednak film mnie wciągnął, zauroczył tym że jest o zwykłych ludzkich sprawach. I mimo że nie ma w nim nic oryginalnego - to wszystko już się gdzieś widziało, to jest to świerze, bezpretensjonalne. Oglądałam z zaciekawieniem czekajac co będzie się działo dalej. Fim mnie pozytywnie zaskoczył mimo że czytałam że jest dobry. Podoba mi się że bohaterowie nie są ideałami, że próbują sobie radzić ze swoimi problemami i mają do tego odwagę. Że potrafią mówić wprost o tym co czują gdy mają taką potrzebą, niezależnie co myślą o tym inni. Film pozytywnie nastraja. I trzymam kciuki za nagrody. Także dla B Coopera ( w końcu pokazał że ma talent i przekonał mnie do siebie ) i J Lawrence (jestem ciekawa jej kolejnych filmów i tego jak się aktorsko będzie rozwijać, pokazała że ma potencjał)