Ten film to nieporozumienie. Zdecydowałam się go zobaczyć ze względu na pozytywne oceny,ale
właściwie od pierwszych minut wiadomo jak się potoczy i jak się skończy. Banalny. Bohater ma
tak wielką obsesję na punkcie swojej żony że nie wyszedłby z niej w realnym życiu,a on "poprostu"
zakochuje się w innej.Wielkie rozczarowanie.
Dokładnie tak. Nudny i banalny, liczyłam, że chociaż zakończenie będzie dobre, ale niestety.
A jakie mogło być inne zakończenie? Może Pat miał się wkurzyć i zastrzelić wszystkich?
To jeden z najbardziej pozytywnych i niesnobistycznych filmów od lat, oby takich więcej.
Takich pozytywnych filmów kręconych na modłę amerykańską jest mnóstwo, a ten film oprócz kilku scen niczym się nie wyróżnia.
Ten film nie jest czymś głupawo-pozytywnym.
Czy ktoś wyłapał tę delikatną wskazówkę.... czemu ojciec Pata miał tez problemy psychiczne? Nerwica natręctw też może zrujnować życie. Jednak ojciec miał więcej szczęścia niż Pat. Miał obok siebie kobietę, która pokochała go całościowo. Wspierała go, była z nim. Dzięki temu mogli tworzyć dom, rodzinę. Bo człowiek może rozwijać się tylko w poczuciu bezpieczeństwa.
Czy tak trudno znaleźć w każdym, dosłownie w każdym człowieku, powód, aby odejść? W każdym z nas znajdzie się ich co najmniej kilka.... Cóż robi egoista....szuka lepszego modelu. (Lepszego oczywiście pozornie. Bo w każdym "lepszym modelu" znajdą się znów powody by odejść.) Mając gdzieś dzieci/dziecko, mając gdzieś partnera. Tak zrobiła żona Pata. Kto wie? Może to pogłębiło jego chorobę?
Oczywiście nie namawiam tu do życia z ekstremami.
Ale zestawienie tych dwóch małżeństw wydaje mi się dużą wartością tego filmu.