nie pocałunki i trzymanie się za rączki... poświęcenie sie dla drugiej osoby... wiara, nadzieja, która została źle zrozumiana.
Bardzo podobał mi się film. Choć jeszcze nie wiem, dlaczego. Tyle jest w nim wątków i takie zrobił na mnie wrażenie, że jeszcze go nie ogarniam. Będę musiał obejrzeć go jeszcze raz a może i dwa, by móc go jakoś usystematyzować, poukładać to wszystko w mojej głowie..
Ja osobiście tak jednoznacznie bym tego nie interpretował do czegoś tak prostego,pamiętajmy że Benigno zgwałcił swoją ukochaną.Oczywiście wygląda to inaczej znając całą postać,jego wrażliwość,całkowite poświęcenie ale też urojenie w związku z Alicią.
Z jego punktu widzenia tak to nie wyglądało,z punktu widzenia moralności,społeczeństwa i mojego był to gwałt.Chorobliwa miłość zawsze jest niebezpieczna.
Gdyby nie ten gwałt prawdopodobnie do końca życia Alicia wegetowałaby.
Dziecko urodziło się martwe, dziewczyna mogła uczyć się życia na nowo, a Beningo trafił za kratki, po czym
się zabił. Nie uważam a by na to zasługiwał, nie był szkodliwy dla dziewczyny. Za życia w ukryciu ją obserwował, krzywdy nie zrobił. Potem opiekował się nią lepiej niż zrobił by to ktokolwiek. Zgwałcił, jednakże ona nie była świadoma, nie wyrządził tym uszczerbku na jej zdrowiu psychicznym.
A zakończenie wskazuje na to, że był dla niej happy end.
Beningo był więc postacią tragiczną, coś jak Werter. Dawał coś z siebie nie otrzymując nic w zamian.
;p
Szczerze mówiąc to ja wolałabym nie trafić na takiego jak to ujęłaś "nieszkodliwego" Benigno. Niestety często fascynacja przeradza się w paranoje co może prowadzić do prawdziwej tragedii...
"Beningo był więc postacią tragiczną, coś jak Werter. Dawał coś z siebie nie otrzymując nic w zamian."
Dawał coś z siebie? Fakt, zajmował Aicię swoimi monologami, robił masaż, itp. ale tak naprawdę to pomagało tylko jemu, moim zdaniem.
Była świadoma czy nie gwałt to gwałt.
Równie dobrze można by powiedzieć, że czyny na osobach wykorzystanych seksualnie będących pod wpływem środków odurzających typu pigułka gwałtu są usprawiedliwione bo ofiara nie była przytomna.
Jakie poświęcenie? Miłość to nie zapatrzenie w nieruchomą postać, która nie ma swojego zdania, nie posiada wad, nie istnieje poza istnieniem cielesnym. Miłość to ból i radość dzielenia czasu z żywą, myślącą (często inaczej niż my), mówiącą (czasem głupio), robiącą dobre i złe rzeczy świadomą, czasem nierozumiejącą nas i trudną do zrozumienia istotą. To obrzydliwe codzienne zmaganie się z mało romantyczną rzeczywistością - wspólne lub - też niełatwe - oddzielne. To patrzenie na błędy i godzenie się ze słabościami, czasem wyrozumiałość dla brzydoty i starzejącego się ciała ukochanej osoby.
Dla mnie bardzo słaby film o niczym, co byłoby warte uwagi.
Dokładnie. Zreszta od początku Benigno wydawal mi sie troche dziwny. Nigdy nie mial dziewczyny, a tą, która mu się podobała, tylko obserwował z ukrycia, bał się do niej zbliżyć, zamiast bezpośredniego kontaktu tylko 'krążył' wokół niej, np. chodząc na wizyty do jej ojca, podkradając się do jej pokoju. Myślę, ze kontakt z jego matką też był zaburzony, otaczał ją nadmierną opieką, nie dopuszczał do kontaktu ze światem zewnetrznym, Alicię otoczył takim samym kokonem, miał ją tylko dla siebie. Nie przeżył wcześniej związku z 'prawdziwą' kobietą to odpowiadała mu taka bezwolna partnerka. Nawet nie wiadomo, czy Alicii on się podobał i czy chciałaby być z nim w związku. Przypadek Marco i Lydii był zupełnie inny, ci byli parą przed wypadkiem i planowali wspólną przyszłość.