Już sam plakat wskazuje, że w filmie będziemy mieli możliwość oglądania przeróżnej palety barw wizualnej oraz intelektualnej. Świat Almodovara jest światem kolorowym: budynki (zielone szpitalne sale, żółto niebieskie placówki mieszkalne itp.). Lecz nie koncentrujmy się wyłącznie na części wizualnej filmu lecz na jego bohaterach i ich przeznaczeniu.
Jest opowieść o dwóch mężczyznach, a zarazem o dwóch rodzajach miłości. Benignio jest pielęgniarzem zakochanym w Alicii, jednak nie ma odwagi przyznać się przed nią co do swoich uczuć. Marco natomiast jest dziennikarzem, niezwykle wrażliwym mężczyzną, zakochanym w toreadorce Lydii. To co połączy obu mężczyzn to śpiączka ukochanych kobiet.
Nieśmiały Benignio ma teraz okazję "żyć" cały czas u boku swojej miłości, dbając o nią i rozmawiając z nią, podczas gdy ona przebywa w śpiączce od kilku lat. Całkowicie inaczej zachowuje się Marco, który widząc bezradną, bezsilną ukochaną nie potrafii nawiązać z nią rozmowy.
Aktorzy odegrali swoje role znakomicie, ukazując jak wiele obliczy posiada miłość, o którą trzeba walczyć i którą należy cieszyć się każdą chwilą, bo niewiadomo kiedy się skończy, lub kiedy zostanie nam odebrana możliwość kochania.
Jednak od początku filmu przeczuwałem, czyja miłość jest niemożliwa do spełnienia na tym świiecie. Każdy ma jakiś cel w życiu. Jedni są stworzeni do czynienia wielkich rzeczy, drudzy do pomagania tym pierwszym. I tak jest w tym filmie. Dwaj bohaterowie są z góry straceni po to by miłość tych drugich mogła przetrwać. Uczucie miłości straceńców w wielkim stopniu łączy się z samotnością. A może to samotność górowała nad ich miłością i nad ich życiem?
Jedno wiem na pewno - Almodovar stworzył film pełen sprzecznych uczuć...ale tak powinno być. W końcu życie nie jest jednolitą plamą tylko paletą najróżniejszych odcieni.