Tytuł posta brzydki? Tytuł posta nie na miejscu? Gdzie tam! To część sztuki, część artyzmu, część kina ambitnego, inteligentnego i skłaniającego do refleksji. Podobnie jak miniaturowy facet wchodzący na wieki w czeluście pochwy ukochanej, gwałty na nieprzytomnych kobietach i cała gadanina o związkach homoseksualnych (na które "niestety" w przeciwieństwie do np. "Kiki" tutaj zabrakło miejsca), składające się do (nomen-omen) kupy w obraz pt. "Porozmawiaj z nią".
Po rzekomej komedii o fryzjerce-wizażystce ("Kika") nabrałem poważnych wątpliwości co do zdolności pana Almodovara. Ale jako, że próbowano mnie przekonywać, że to nie jest reprezentatywne dla jego kina, zabrałem się za tytuł najbardziej polecany i ceniony. Nie, żebym żałował. Teraz już wszystko znam z doświadczenia własnego. Teraz już w pełni odpowiedzialnie mogę stwierdzić, że ten facet filmów robić nie potrafi. Że są prymitywne, niesmaczne, na siłę szokujące, że poza prowokacją nic ze sobą nie niosą. Że aktorstwo w nich drewniane a historia przewidywalna. Że go nie trawię i tyle.
Żałuję natomiast, że ktoś temu człowiekowi w ogóle dał do ręki kamerę. Że wypuszczono go poza kino porno, od którego zaczynał. Że teraz taki rodzaj filmów uznawany jest za ambitny. Że sutek, pochwa i kawałek tyłka wystarczą do zastąpienia błyskotliwości i oryginalności.
Gdybym miał wytwór Almodovara zrecenzować jednym zdaniem, chyba najprościej byłoby to zrobić, cytując samego reżysera: Właśnie zrobił wielką kupę. Tylko czemu nie spuścił wody?