dobre hiszpańskie kino o dialogu z miłością,ciszą, samym sobą. o monologu który poprzez wiarę i wewnętrzny żar(może nawet fanatyzm) staje się rozmową i lekiem na własną samotność. film także o niedoświadczeniu ludzkim i dorastaniu do poznania, do otworzenia się przed sobą,przełmaniu bariery milczenia.
benigno staje się nauczycielem adeptem, kierującym się sercem i intuicją, poprzez otwartość,prostoduszność i dobro zjednuje osobę Marco-starszego,wrażliwego i pozornie bardziej doświadczonego mężczyznę. jednak (marco) nie potrafi odnaleźć się w nowej trudnej sytuacji. paradoksalnie beringo-człowiek nie wychodzący z domu, uczy Marco cierpliwości,czułości,oddania, uczy rozmawiać z kobietami(pomio iz nigdy z nimi nie obcowal , nie byl w stalym zwiazku). chociaż razi żal i nieumiejętność życia bez poświęcenia Beringo, jego skrajny altruizm i desperackie oddanie się jednej idei, odnaleźć można w nim siebie: zagubionego we własnych emocjach małego chłopca/dziewczynke, ktory w koncu tez potrzebuje ciepla i pomocy...