Prawie jak wenezuelska telenowela..
Film przepelniony rzewnymi wstawkami, grupka ludzi przedziera sie przez zniszczony statek, tak co 10 metrow robi przystanek zeby sobie pogadac.. dla dodania tragizmu od czasu do czasu ktos ginie, przy kazdej decydujacej scenie czlowieka szlag trafia bo "musza se pogadac" dramat tak dramatyczny ze przeradza sie w parodie, na kazdym kroku dzieja sie rzeczy ewidentnie nierealne (np to, ze mozna sobie wyslac maila przez karte WiFi z odwroconego do gory dnem statku na srodku oceanu, czy tez przez caly film woda lejaca sie z sufitu mimo ze ow sufit jest chyba najsuchszym elementem statku, jak rowniez to ze cala ekipa ktora wspina sie systematycznie do gory notorycznie brodzi w wodzie po kolana , podczas gdy osoby pozostajace na dole maja sucho)
Na koncu wszyscy sobie gratuluja bo uratowali 9 z 1000 osob a statek tonac ukazuje dziurke wielkosci pryszcza , a potem cichutko bez jednej nawet falki znika pod woda (cos im animacja niew wyszla)...
Jeszcze nie widziałem tego filmu, ale na pewno nie będzie lepszy od oryginału Tragedia Posejdona z 1972r. to jeden z klasyków filmów katastroficznych.