Zaczyna się szalenie obiecująco, nie mówiąc o roli mojego ulubionego Malkovicha. Niestety w połowie filmu fabuła siada kompletnie, staczając się w bełkotliwą nudę w stylu Terrence'a Malicka, jakieś banały o życiu, karpediemy, wiedźma ple ple.
To ty bełkoczesz, pomijają fakt, ze masz prawo do osadu.