W filmie mamy jednego obcego przypominającego tego z filmu Ridleya Scotta, oraz jakieś pasożyty umysłu (a'la "Władcy marionetek"), które potrafią ożywiać trupy i sterować nimi. Czy jest jakiś związek między tymi dwoma odmianami obcych? Nie wiem, może przeoczyłem. W każdym razie działają razem, przeciwko naszym bohaterom. Sam pomysł na fabułę mi się podobał (duże inspiracje "Obcym" widać gołym okiem), ale w scenariuszu głupot sporo. Najbardziej mnie rozbroiło tłumaczenie jednej osoby, która zniknęła na pół filmu, bo "zgubiła się". Dużego obcego widać o wiele za mało (rozumiem, że twórcy wstydzili się kiepskiego kostiumu i maskowali go jak mogli), ale za to ożywione trupy, kontrolowane przez pasożyty umysłu, robią wrażenie (zwłaszcza jak im skóra z twarzy schodzi).
Mimo wszystko nie jest to najgorsza z B - klasowych popłuczyn po Obcym, ma całkiem fajny klimat a i samo monstrum było niezłe dopóki go nie pokazali w całości.. Za to tłumaczenie brunetki że się zgubiła, miałoby jeszcze ręce i nogi, gdyby okazała się "zainfekowana" :) Bardziej niż potwory zaskoczył mnie udział w tym wszystkim Kinskiego..