Spotkanie westernu z kinem s-f. Dziki Zachód raczej odarty z romantyzmu (nawiązanie do Clinta Eastwooda nie bez przyczyny) i niekiedy wręcz naturalistyczny. Współczesny młodzieniec rzucony w drugą połowę XIX wieku, gdzie nie ma poszanowania ludzkiego życia, lecz liczy się to, kto pierwszy wyciągnie broń. Przy okazji, kpina z tandetnych westernów z lat 50., gdzie kowboje nosili kolorowe, czyste wdzianka, zaś opryszkowie z reguły ubrani byli na czarno: Marty zostaje wyśmiany, gdy pojawia się w Hill Valley w stroju telewizyjnego kowboja, ofiarowanym mu przez Doktora z roku 1955. Z kolei genialny naukowiec Dr Brown zostaje zwykłym kowalem i nikt nie ma pojęcia, jak wielką ma wiedzę (do Hill Valley nie dociera zbyt dużo wiedzy na temat odkryć naukowych, jedynie miejscowa nauczycielka orientuje się w tych sprawach ; gdy Brown w pijanym widzie opowiada w saloonie o przyszłym wynalazku samochodu zostaje oczywiście wyśmiany, a tymczasem właśnie w tym roku- 1885- Karl Benz buduje swój pierwszy automobil o napędzie spalinowym, o czym z pewnością wiedziano wówczas i w USA, tyle że nie na prowincji). Marty musi też znowu udowadniać swoją wartość, przodek Biffia jest równie podły, jak jego potomek, a despotyczny dyrektor szkoły Strickland jest tutaj równie ostrym szeryfem,. przodkiem Dyrektora. Stare schematy zostają dostosowane do realiów drugiej połowy XIX wieku, co też stanowi przyczynek do elementów steam-punkowych. Smaczku dodaje fakt, iż występująca gościnnie znana grupa ZZ Top nie musiała w zasadzie zmieniać charakteryzacji, kostiumów ani instrumentów :)