Jak to jest, że fantastycznie zrealizowany film z absolutnie wybitnymi rolami (Moretz, Jenkins)
otrzymuje ocenę NIŻSZĄ od ewidentnych nieporozumień pokroju ostatnich
Transformersów? Że niby to tylko remake? A jakie to ma znaczenie dla oceny samego
filmu? W ogóle, zastanawia mnie, CO wy właściwie oceniacie? Efekty specjalne? Ma się
wiele dziać na ekranie, żeby film był dobry? Poważnie, nie jestem w stanie zrozumieć tak
niskiej noty ogólnej i uważam, że ten film padł ofiarą sfrustrowanych "czcicieli oryginalnych
wersji", którzy czerpią niezdrową satysfakcję z miażdżenia recenzjami remake'ów, choćby
były pod każdym względem lepsze.