To był film z serii tych po których obejrzeniu jeszcze długo się o nich myśli. Świetna rola Chloe Moretz. Jedyna wada filmu to za dużo w nim krwii.
Nie! nie ogladaj orginału nie bedziesz zachwycony.dlamnie szwedzka wersja jest drętwa.
,,nie ogladaj nie bedziesz zachwycony'' to byla ironia.zrobisz jak bedziesz chcial.ja obejrzalem wersje szewedzka i nie przypadla mi do gustu chodz slowo w slowo obie wersje sa identyczne.wizualnie bardziej przypadla mi wersja amerykansa poprosu lepiej sie ja mi ogladalo :D Pozdro
tylko ktos dajacy 10 Resident Evil: Afterlife mogl cos takiego powiedziec.i co teraz bedziemy sie spierac kto ma lepsze filmy na profilu?.ja polecam amerykanska poprostu szwedzka wersja jest dlamnie ch.ujowa
Ok każdy ma prawo do własnego zdania, ale wg mnie to po prostu ukazuje, że Revees wykonał swoją misje i stworzył marną kopię szwedzkiego filmu, która jest bardziej widowiskowa/strawna dla mas i ludzie się zachwycają :P
PS. Co ma RE do Let Me In ??? Też dałem Re 10 bo jako kino rozrywkowe sprawdza się w 100%, podczas gdy LMI jako ekranizacja świetnej książki wypada po prostu blado. (Choć i tak 10000000x lepiej niż przytoczony wcześniej Twilight :) )
Rozmowa chuja z dupa ty piszesz tak ja pisze tak ma to sens?.ty uwazasz wersje amerykanska za marna ja uwazam wersje szwedzka za marna..a co ma RE do let me in to samo co Twilight. Resident jako kino rozrywkowe sparwdza sie w 100%?? a to mialo byc kino rozrywkowe bo mi sie wydaje ze to mial byc horror??
Miło mi, że używasz tak wysublimowanego języka. Jak już mówiłem 'każdy ma prawo do własnego zdania'. Porównywanie 'Let Me In' z RE sensu nie ma żadnego i ja o Re tutaj nie wspomniałem tylko ty. Porównanie 'Let Me In' do 'Twilight' już sens większy ma, bo oba filmy mają wiele wspólnych cech (dlatego mogę zrozumieć jak fanowi Twilight podoba się bardziej LMI niż LTROI), choć jak wspomniałem LMI >>> Twilight. Nigdy nie zrozumie 'fenomenu' tej 'sagi' i jej fanów.
PS.
Gry RE1+3 = survival/horror
Gry RE4+5 + filmy = akcja z elementami horroru, więc Afterlife spełnia swoje zadanie ;)
piszac o residencie nie chodzilo mi o podobienstwa tych filmow.tak samo uzytkownikowi LucK nie doszukiwal sie podobienstw. chodzilo mu raczej oto ze osoba oceniajaca Twilight na 10 gowno sie zna na filmach i nie ma sensu zwracac na nia uwagi.
No bo dla mnie dokładnie tak jest. Saga Twilight to po prostu marne filmy (fatalne wręcz śmieszne scenariusze, drewniane aktorstwo itd.), zrobione na podstawie marnych książek dla nastolatek. (Już 'Vampire Diaries' a niebo lepsze są) Jak ktoś im 10 daje to jego/jej sprawa, ale potem zdanie tej osoby na temat wyższości LME nad LTROI nie ma dla mnie żadnej wagi. (Zresztą stwierdzenie 'szwedzka wersja jest beznadziejna.' o filmie który został uznany za jeden z najlepszych obrazów o wampirach w historii i zdobył wiele nagród, mówi chyba wszystko.)
to film ktory przez krytykow zostal uznany za najlepszy horror ostatnich czasow ma byc dlamnie zajebisty.nie mowie ze nie jest ale dziwny argument ,,bo im sie podobalo to mi ma tez" hmyy.a co do filmu to fabula obydwa sa zajebiste bo ona wogule sie nie rozni chodzi o wykonanie.porostu szwedzka wersja mnie nudzila.a co do twilight tak to pewnie jest to gowniany film nie wiem nie ogladalem ale nie ocenia sie ludzi po tym ze lubi jakis badziewny film to jego sprawa.dlamnie np badziewiem jest Resident Evil: Afterlife ktorego wądpliwą przyjemnosc mialem ostatnio ogladac i i nie mam zamiaru oceniac cie przez pryzmat tego ze oceniles takie gowno(dlamnie) na 10.
Cześć Neo. Moim zdaniem Reeves - pomimo, że zrezygnował z wielu wątków zawartych w książce - bardzo zgrabnie przeniósł fabułę powieści na ekran. Tak to już niestety jest, że w książce autor może pozwolić sobie na znacznie więcej niż reżyser. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby w filmie - tak jak to było w książce -pojawił się wątek zombie biegającego ze wzwodem i próbującego zgwałcić wampirzycę, która w rzeczywistości jest pozbawionym przyrodzenia chłopcem. Przyznasz, że brzmi to groteskowo.
Jeśli w kinie fraza "Nie jestem dziewczyną" wywołała salwę śmiechu, to aż boję się pomyśleć jak widownia zareagowałaby na motyw powieści opisany przeze mnie powyżej .
Dlatego też nie zgodzę się, że "LMI jako ekranizacja świetnej książki wypada blado". Po prostu Reeves (i szwedzki reżyser także) musiał tak przerobić fabułę powieści, żeby dało się tę historię przedstawić na ekranie i nie wywołać ataku śmiechu u widzów. Tak to już jest, że to co na kartach powieści jest świetne na ekranie wypada blado czy wręcz groteskowo. Wierz mi, wiem co mówię, bo swego czasu czytałem sporo prozy Kinga i - niestety - oglądałem też ekranizacje jego powieści ;). Ten kto oglądał chociażby Desperację czy Dzieci kukurydzy, wie dlaczego napisałem niestety.
@anyerpenno
Widzisz scenariusz do szwedzkiego filmu był napisany przez autora książki, więc sam najlepeij wiedział jakie elementy książki pominąć (zdaje sobie sprawę, że część elementów z książki nie nadaje się za bardzo do filmowania ;) ). Film Reeves'a nigdy nie będzie dla mnie lepszy od LTROI z 1 prostej przyczyny. Reeves przed premierą zarzekał się, że będzie to nowa interpretacja książki a nie remake. Czekałem więc aby zobaczyć jak podejdzie do materiału źródłowego, który można przedstawić na naprawdę różne sposoby, wybierając różne elementy z książki. A na czym się skończyło. Na bezczelnym zrzynaniu ujęć, lokalizacji, scen, dialogów z tylko kosmetycznymi zmianami (i kiepskimi i niepotrzebnymi efektami cgi!!). Reeves mógł zrobić oryginalny i ambitny film, a poszedł na łatwiznę. Takie moje zdanie w tym temacie.
Moim zdaniem jednak zmieniono bardzo wiele. Przecież prawie wszystkie postacie drugoplanowe zostały zmienione.
Taa wprowadzenie głupiego i nic nie wnoszącego do całości policjanta było genialnym posunięciem :/
Lepszy głupi policjant niż głupi pijaczek :). A tak na poważnie, to przyczynienie się Owena do śmierci policjanta miało wymiar symboliczny. Scena, w której Owen zamyka drzwi, nie udzielając wykrwawiającemu się policjantowi pomocy jest punktem zwrotnym filmu. Jednoznacznie pokazuje, że chłopak ma "wyjebanie" na prawo jako takie i cały wymiar sprawiedliwości, i że przeszedł na "ciemną stronę mocy". Jednym słowem współudział w zamordowaniu stróża prawa jest, przedewszystkim, dowodem lojalności w stosunku do Abby, ale też symbolem wyrzeczenia się zasad moralnych. Podsumowując, Owen zdał egzamin na przyszłego wykrwawiacza.
Jak widzisz wprowadzenie policjanta jest zabiegiem jak najbardziej celowym i na pewno nie można powiedzieć, że postać nic nie wnosi, bo wnosi bardzo wiele.
W werski usańskiej pojawia się postać policjanta, brak motywu pijaczków i hodowcy kotów. Opiekun wampirzycy inaczej niż w remaku poluje na swoje ofiary, inne są też okoliczności jego schwytania. Zresztą wymowa całego filmu jest inna (bardziej pesymistyczna) i chyba właśnie to miał na myśli Reeves mówiąc, że stworzy coś innego niż Szwedzi. Moim zdaniem to całkiem sporo różnic.
A co do kilku skopiowanych scen, to myślę, że to po prostu były sceny kluczowe dla całej historii i reżyser nie chciał (słusznie zresztą) przy nich majstrować.