Ciekawe, po jakiego grzyba ($$$$) Amerykanie na siłę próbują przerobić coś, co jest dobre. Fabuła jest toczka w toczkę, jak szwedzka wersja wcześniejsza o 2 lata.
Skandynawski obraz jest bardziej surowy, prosty i minimalistyczny, a przez to prawdziwszy.
W amerykańskim remake'u nieźle sobie poradziła "Hitgirl" znana z "Kick Ass"; mamy też ładną ścieżkę dźwiękową.... i to by było na tyle. Amerykanie wyważyli drzwi, które były już otwarte. Trochę to przypomina sytuację, jak u nas z "Pustyni i w puszczy". Odwalili kawał dobrej nikomu niepotrzebnej roboty.
Nieprawda :P
Gdyby Amerykanie nie nakręcili swojej wersji to nigdy bym nie obejrzała tego filmu (bardzo dobrego swoją drogą), a to dlatego że zwyczajnie nigdy o szwedzkim nawet nie słyszałam. A o amerykańskim usłyszałam, obejrzałam i dobrze mi z tym :)
Smutne, ale prawdziwe...
Dokładnie. W moim przypadku było tak samo. Wersja amerykańska bardzo fajna. Ściągnąłem sobie wersję szwedzką i już mi jakoś nie wchodzi.
Np szwedzkie Millenium podobało mi się, ale mogę się założyć, że David Fincher wyciśnie z tej samej historii dużo więcej i co ważne - film dotrze do większej grupy ludzi. Pożytek z tego jest niewątpliwy.
Denerwuje mnie to generalizowanie i narzekanie ludzi. Bo europejskie to, bo europejskie tamto... fiu fiu, cuda, maliny... Bądźmy szczerzy - to Hollywood jest głównym i najpoważniejszym ośrodkiem filmowym, to Hollywood wydało na świat najlepsze hiciory ever i wciąż wydaje. Mają lepsze zaplecze techniczne i większe środki finansowe. Jeśli amerykanie postanowiliby nakręcić takiego np polskiego wiedźmina to bym stepowała i kręciła piruety z radości :)
5/10
Jeśli miałbym coś tu napisać, to byłoby to praktycznie to samo co ujął alzoar. Fajna muzyka - i tyle. Szwedzka mi się bardziej podoba :)
a ja przyłaczę się do osób którzych urzekła wersja amerykańska..... do tej pory uważałem że nie powinno się robić remaków nowych filmów......ale w tym przypadku..... :)