Rozrywkowy, sensacyjny film o... niczym? Zastanawiałem się, czy aby na pewno ten film nie ma żadnego zamierzonego przesłania... i jednak znalazłem... ale wydaje się one być paradoksem. Moim zdaniem „Prawdziwy romans” pokazuje co dzieje się, gdy obejrzymy dużo krwawych filmów. Przecież ten film jest krwawy, więc nie wiem już co o tym sądzić.
Atut filmu stanowi muzyka. Zdecydowanie pasuje do klimatu.
Film utrzymany jest w Tarantinowskim klimacie. Główni bohaterowie są niezrównoważeni psychicznie. Akcję przeplata kilka scen dzięki, którym możemy poznać kto go reżyseruje, ale jest dużo krwi, przemocy i wulgaryzmów.
Oglądając go miałem wrażenie, że Scott chciał zrobić pastisz Quentina. No cóż... Udało mu się.
Czy zauważyliście to co ja? Co chwile w filmie słychać gliny. Kogut wyje (albo i pieje) na każdym kroku. Ameryka to kraj ładu i porządku... :D
Rolę życia zaliczył Brad Pitt. :D
Konkrety:
Wykonanie: 44/70
Tematyka: 7/30
Razem: 51/100, czyli 6/10!
Oj nieładnie, Kyrtaps, nieładnie:) 6/10?! Co to za ocena dla tego świetnego filmu?! Powinno być 9/10. Jeśli chodzi o scenariusze Tarantino, to "Prawdziwy romans" jest u mnie na drugim miejscu razem z "Wściekłymi psami" (pierwsze miejsce należy oczywiście do "Pulp Fiction"). Scott bardzo dobrze poradził sobie ze scenariuszem, choc w rękach Tarantino ten film byłby jeszcze lepszy (np. sceny byłyby poukładane niechronologicznie).
A teraz przejdźmy do samego filmu. Przesłanie jest o wiele większe niż zauważyłeś. Oczywiście, że ten film pokazuje co się dzieje, gdy obejrzymy za dużo krwawych filmów. Clarence, który jest wielkim fanem takich filmów i komiksów, chce być taki, jak ich bohaterowie. To jeden z powodów, dla którego idzie zabić Drexla. Ale kieruje nim także coś innego. Miłość. Chłopak nie może znieść , że ktoś taki jak ten alfons mógł poniewierać jego ukochaną, że ona musiała przebywać w towarzystwie kogoś takiego. To jest drugie przesłanie. Może jest ono trochę banalne, ale Tarantino dodaje coś więcej. Mamy tu przecież genialne dialogi (np. w scenie przesłuchania ojca Clarence'a albo "A teraz wracamy do filmu Bullit", kiedy chłopak odjeżdża samochodem). Jest w nich wiele odniesień do popkultury. Oczywiście, że jest dużo krwi, przemocy i wulgaryzmów, a to dlatego, że taki jest świat. Większość gangsterów przeklina, większość z nich jest brutalna. Dlaczego mieliby być inni w senariuszu Quentina? A te koguty to nie oznaka, że Ameryka to kraj ładu i porządku (wiem, że pisałeś to ironicznie), wprost przeciwnie. Gdyby taka była, nie słyszelibysmy ich, bo policja nie byłaby potrzebna.
A z tą życiową rolą Brada Pitta to oczywiście żartowałeś, prawda? Zagrał fajnie, ale to nie jedyne, na co go stać. Brad Pitt jest dobrym aktorem.
Moja ocena: 9/10.
„Miłość. Chłopak nie może znieść , że ktoś taki jak ten alfons mógł poniewierać jego ukochaną, że ona musiała przebywać w towarzystwie kogoś takiego. To jest drugie przesłanie.”
Przesłanie?? Nie sądzę.. raczej wynik akcji... ;) w ten sposób można i pokusić się o interpretacje „To nie kolejna komedia dla kretynów”. Uważam, że nie może tego znieść, aby było fajne szalone morderstwo.
„Jest w nich wiele odniesień do popkultury.”
He.. ale ten film powstał na użytek mas. To im ma zapewniać dobrą rozrywkę. Jak dla mnie ten obraz to próba upodobnienia się przez Scotta do Tarantino.
Założę się, że gdyby twój ulubiony człowiek kina nie napisał do niego scenariusza, to nie zachwycał byś się tą produkcją.
Zazwyczaj do tego typu produkcji na siłę wpycha się drugie dno, tak aby krytycy totalnie nie zjechali filmu. Ja szanuję te filmy, które powstały aby coś przekazać. Gardzę tymi, które skoro już powstają, to przy okazji coś przekazać.
Nie zapominajmy że film to sztuka wyrażania poglądów. Nie należy robić tego na odwal, aby było.
Co to Pitta. To był żart. Zagrał bardzo poważną i długą rolę :) Jest dobrym aktorem, to fakt.
Miłość to jednak przesłanie tego filmu. Nie chodzi mi o to, że nie mógł znieść, że ktoś bił jego ukochaną, ale sam fakt, że ją kochał. A to, że przy okazji kogoś może zabić to dodatek. Przesłanie nie musi być wcale specjalnie skomplikowane. Poza tym film w inetligentny sposób pokazuje, co może zrobić z człowiekiem telewizja. Choć jak wiesz, ja w to specjalnie nie wierzę. Bo gdyby nie nadarzyła sie okazja, Clarence nie zabiłby nikogo.
"Jak dla mnie ten obraz to próba upodobnienia się przez Scotta do Tarantino." Przed tym filmem Tarantino wyreżyserował tylko "Wściekłe psy". Czy Scott chciałby upodobniać się do kogoś, kto stworzył tylko jeden film. A nawet jesli tak, to bardzo dobrze, ponieważ scenariusz musiał być pokazany w ten sposób. Inaczej "Prawdziwy romans" byłby tylko zwykłym filmem rozrywkowym.
"Założę się, że gdyby twój ulubiony człowiek kina nie napisał do niego scenariusza, to nie zachwycał byś się tą produkcją." Tego nigdy się nie dowiemy, ponieważ Quentin jednak napisał ten scenariusz. Ale sądzę, że tak, ponieważ to jest kawałek inteligentnego i zarazem rozrywkowego kina, a coś takiego bardzo lubię.
Nie każdy film musi coś przekazywać. Ale ten jednak to robi. Powtórzę się, ale to chodzi o miłość. Tak jak np. w "Dawno temu w Ameryce" chodzi o przyjaźń. Poza tym - znów się powtórzę - mamy tu przykład pokazywania, jak telewizja może wpływać na nasze życie. Choć na pewno nie może go zdominować.
Scott chciał się upodobnić do kogoś kto wyreżyserował tylko jeden film, bo ten film i styl tego kogoś mu zaimponował.
„ponieważ scenariusz musiał być pokazany w ten sposób. Inaczej "Prawdziwy romans" byłby tylko”
W tej części dajesz plamę. Przeczytaj twoje zdanie jeszcze raz, bo nie wiem czy to właśnie chciałeś przekazać. W powyższym fragmencie informujesz o tym, że scenariusz jest słaby, a najlepszym elementem tego filmu jest reżyseria.
Z tą miłością to nie bardzo chce mi się wierzyć, ale niech ci będzie.
Tak, o to mi chodziło. Źle mnie zrozumiałeś, ale to pewnie moja wina, ponieważ źle tłumaczyłem. Pisząc następujące dwa zdania: „(...)ponieważ scenariusz musiał być pokazany w ten sposób. Inaczej "Prawdziwy romans" byłby tylko zwykłym filmem rozrywkowym.” chodziło mi o to, że scenariusz powinien posiadać te elementy, które posiada, czyli świetne dialogi, brutalne sceny (w tym przesłuchanie) oraz czarny humor. W sprawie reżyserii – bardzo dobrej reżyserii – Scott nie wykazał się niczym szczególnym czy oryginalnym, po prostu przeniósł scenariusz na ekran, zostawiając go w większym stopniu w spokoju (i chwała mu za to!). Nie musiał poprawiać rzeczy idealnej, tak jak to zrobił Stone z „Urodzonymi mordercami”. Gdyby Scott zmienił dialogi i wyciął tarantinowskie sceny film byłby tylko bardzo dobrym kinem rozrywkowym. Bo „powiedzmy” sobie szczerze: Tarantino nie tworzy super oryginalnych historii – to, co je wyróżnia to genialne dialogi i sposób przedstawiania zwykłych scen. Z tym mamy właśnie do czynienia w „Prawdziwym romansie”.
Co się tyczy przesłania filmu, to ja będę upierał się , że jest nim w większości miłość. Miłość w tarantinowskim wydaniu. W końcu film nosi tytuł „Prawdziwy romans”, prawda?
zgadzam się w pełni z Mr. Myersem
ja osobiscie daję 9/10
ale wolę zakończenie z oryginalnego scenariusza (Scott zrobił happy end - chociaż i tak dobry)
Zgadzam się w pełni z Richardem, że zgadza się w pełni ze mną:)
Ja również wolę oryginalne zakończenie. Jest o wiele bardziej tarantinowskie.
Chcieliście film Tarantina macie film Tarantina, a że wyreżyserował go kto inny...
Wasze klimaty po prostu...
Szczerze mówiąc liczyłem na to, iż film będzie się opierał na dobrym pomyśle Quentina, który zawarł w swoim scenariuszu, ale spodziewałem się stylu i klimatu Tonnego który bardzo lubię...
Uważam, że moja ocena jest w miare obiektywna i to się liczy :)
Właśnie! Chcieliśmy film Tarantino, to go mamy. A ty chciałeś film Scotta, ale niestety nie masz go:)-
Jest dosyc pozno, jutro trzeba wstac, nie chce mi sie czytac wszystkich komentarzy. Film ma byc niedlugo w Vivie. Kupie bo wiem z doswiadczenia, ze jesli Kyrtaps daje filmowi ocene 6\10 to mi sie on podoba :]
Jeśli lubisz kino Quentina Tarantino, to myślę że się nie zawiedziesz.
Obiektywnie patrząc film nie wyróżnia się prawie niczym.
Jeśli lubisz kino Quentina to ten film z pewnością Cię nie zawiedzie.
Obiektywnie ten film nie wyróżnia się prawie wcale, ale 6/10 to wcale nie zła ocena. (mocne 6/10- dobry film)
Miales racje. Obejrzalem i nie zawiodlem sie. Przez caly czas trwania filmu ani razu nie sprawdzilem ktora godzina, ani ile jeszcze do konca. Bawilem sie swietnie. To bardzo dobrze swiadczy o filmie wiec daje 10\10 i umieszczam w ulubionych :P. Bylo w nim wszystko to co lubie najbardziej: blyskotliwe dialogi, czarny humor, duzo akcji, dosyc brutalny, ale tak w sam raz. :) Polecam. Wysoka ocena na filmweb nie jest przypadkowa.