Pomimo naprawdę banalnego tytułu jest to cholernie niebanalny film, do którego scenariusz napisał nie kto inny, a sam mistrz - Quentin Tarantino. Fabuła też na pierwszy rzut oka wydaje się dość sztampowa, ale jak to w filmach Tarantino ciągle coś się dzieje - zmiany tempa akcji, niecodzienne sytuacje, doskonałe dialogi etc. Świetne role głównych bohaterów (Christian Slater i Patricia Arquette) - szczególnie warto zwrócić uwagę na jej rolę - nie dość, że zagrała bardzo dobrze to do tego była tak niesamowicie seksowna, że...albo lepiej nie pisać co chciałbym ;> ogólnie MRRRRRR. W filmie tym występuje też plejada świetnych aktorów obsadzonych w rolach drugoplanowych - Dennis Hopper, Samuel L. Jackson, Val Kilmer czy mój ulubiony "pan wiecznie zjarany" Brad Pitt. Pomimo, że te występy są epizodyczne dodają dziełu naprawdę niezłego klimatu (szczególnie Kilmer w roli Elvisa, mistrzostwo =D). Oczywiście, jak to w filmach Tarantino, dużo tu motywów "czarno-komediowych", gangsterki, brutalności i świetnego humoru. Ogólnie naprawdę bardzo dobry film, grzech nie zobaczyć, zwłaszcza, że był do kupienia w GW. Denerwował mnie jedynie główny motyw muzyczny - durna karaibska melodyjka, mimo, że sam OST był spoko (zwłaszcza, że robił go Hans Zimmer), trochę rozczarowało mnie też zakończenie, nie lubię czegoś takiego. No i napaliłem się już na "Grindhouse", hell yeah.
8+/10
Najlepsza scena: rozmowa ojca Clarence'a z gangsterem, pojedynek Alabamy z jednym gangolem i ostatnie porachunki w rezydencji Tony'ego Scotta.
fabuła fakt - banalna, ale zrealizowana bynajmniej nienudno. motyw Presley'a zaskakujący, tylko ten Christian Slater - totalny dysonans filmu. Sztuczna gra. bardzo mnie u niego denerwowała. Plastikowo napalony, agresywny. scena jego rozmowy z Oldmanem pokazała totalny brak rozeznania w aktorstwie
Jeszcze doskonała była scena dialogu Ch. Walkena z D. Hopperem o murzyńskim pochodzeniu...
Gdyby ten film został wyreżyserowany przez Tarantino, to raczej nie wynikło by z tego nic dobrego(a co dopiero, gdyby zabrał się za ten film O. Stone!). Całe szczęście, że wyreżyserował ten film Tony, zrobił z tego fajny, normalny film.