że nie chciał zrobić filmu festiwalowego, tylko normalną akcje/sensacje. Zapewne jakby
reżyserie powierzył Tarantino byłby to kolejny teatralno- kultowy film... . Podobno film
zakończyć miał się (wg oryginalnego scenariusza) śmiercią głównego bohatera, nie wiem
jak wam ale ja lubię Happy End
No ja tez lubie happy endy i szkoda mi w tym filmie było ojca głównego bohatera. Co prawda film widzialem od momentu odwiedzin u ojca ale i tak uważam że to bardzo dobra sensacja. Coś czułem po tym monologu ojca clarenca o murzyńskim pochodzeniu sycylijczyków że w scenariuszu mógł maczać palce Tarantino. Jak się okazuje nie myliłem się. Dziwi mnie tylko po co B.Pitt zagrał w tym filmie skoro jego gółwnym zadaniem było leżenie na kanapie i palenie zioła. Dziwna rola.
Być może, gdyby reżyserią zająłby się Tarantino, to film byłby nieco lepszy. A tak - niewiadomo.
i wlasnie przezycie Slatera zniszczylo cala koncowke. szkoda ze Tarantino nie rezyserowal w wiekszosci tego filmu albo przynajmniej koncowki. laska placze nad nim kilka minut po czym stwierdza: Ty zyjesz! szkoda ze tak to sie skonczylo. spodziewalem sie ze glowna para zginie, ten "aktor" co z nimi przyszedl zakosi kase i z Pittem gdzies wyjada. taki koniec bylby dla mnie ciekawszy. a jesli juz takiego by nie mialo byc to przynhajmniej Slater powinien zostac usmiercony. happy end psuje klimat filmu i to co przedtem bylo w nim pokazane.