Ojciec Chrzestny + człowiek z blizną + Wściekłe psy + odrobine tandetnej ale jakże idealnie wstawionej psychogenicznej miłości = prawdziwy romans. Jestem tuż po obejżeniu filmu więc może teraz nastąpić wyolbzymianie moich pochwał wobec tego arcydzieła ;] ale nie omieszkam stwierdzić przedewszystkim o wspaniałej grze Christiana Slatera i jego partnerki, stworzyli oni jedyny w swoim rodzaju klimat miłości ktora nakręciła całą akcje filmu. Fabuła niby prosta, narkotyki, mafia, przemoc, ale jak zwykle Midas zrobił z tego 24 karatowe złoto, ktore nie pozwoli mi dziś usnąć... Mówiąc prostolinijne- w niektórych momentach prawie zwaliłem się w gacie, ze strachu, z podziwu, z szacunku. Say good bye to my little friend. papa, dobranoc, do zobaczenia.
Świetny film. Widać w scenariuszu mistrzowską rękę Tarantino - jest Sonny Chiba czy "tasty burger". Aktorstwo ociera się o geniusz - Slater, Arquette, Hopper, Walken, Pitt, Oldman, Gandolfini, Penn a nawet Val "Elvis" Kilmer - czysta rewelacja! Śmiało wystawiam 10/10
Chyba za dużo filmów Tarantino nie widziałeś, tu dialogi są naprawdę kiepskie. Co do aktorów to nazwiska nie grają, Brad Pitt miał naprawdę epizodyczną rolę, a Arquette to po prostu kiepska aktorka. Ogólnie film nudny :( Może jakby Quentin reżyserował to byłoby lepiej.
No jasne... można dać 1000 motywow w filmie, wtedy napewno bedzie ciekawszy, ale dla mnie film to sztuka ktora nie wzbudza tylko strachu, smiechu i innych takich plytkich uczuc. Prawdziwy romans ma w sobie to cos co trudno określić, on odchodzi od popularnych schematow, ten film jest dziwny, bohaterzy zachowuja sie inaczej niz powinni w zaistniałej sytuacji i dlatego tak mi sie podoba. A jaki film jest według Ciebie ciekawy?