Ten film to esencja pana Tarantino.Serwuje on tu nam swoje spojrzenie na teorię romansu.Mamy tutaj dwoje kochanków.Oboje zrobią dla siebie wszystko z miłości byleby przeżyć.Dodatkowo film jest okraszony absurdami i czarnym humorem, który uwielbiam ;).
Quentin bawi sie kinem i to w tak lekki sposób, iż chce sie ten film oglądać. Szczególnie jedna scena zapadła mi w pamięci.Chodzi o Drexla i jego konwersację z trzema murzynami.Sens rozmowy? Sensu w zasadzie nie ma.Jest za to tona absurdu i pogadanki, które mnie osobiście powalają na łopatki za każdym razem gdy oglądam ten fragment :D.Po prostu kunszt i kwintesencja. W ogóle cały film jest boski i przesączony owymi rozmowami a również sytuacjami. Cud,miód i orzeszki.Polecam!! ;)
W oryginalnym scenariuszu Tarantino rozmowa ktora Ci sie podobala miala byc zaraz po akcji kiedy glowny bohater probuje poderwac dziewczyne w barze. Byla tez o wiele pikantniejsza i dluzsza, jednak cenzorzy sie na to nie zgodzili juz we wstepnej fazie krecenia i Tony musial okroic troche film ;/.