Film o wszystkim i o niczym - nie wymaga bycmoze za duzo myslenia, ale bawi dobrze, niektore dialogi sa swietne, mnie na pewno najbardziej zapadnie w pamiec scena Walken vs Hopper (podglosniony dzwiek zaciagania sie petem, dobry pomysl!), Oldman i Pitt tez fajnie wypadli, moze nie pograli zbyt dlugo, ale zostaiwli swoje pietno. Z reszta lista aktorow, ktorych wszyscy znamuy konczy sie gdzies na 10-12 pozycji albo i dalej, na tym elemencie nie oszczedzali.
Najwiekszy minus to dla mnie muzyka, te cukierkowe cymbalki/marimba/cokolwiek draznily mnie mocno - ktos powie, ze to, ze nie pasowala, to zamierzony efekt. Moze i tak, ale mnie dzialala na nerwy ;).
Ogladalo mi sie to troche jak zapowiedz Pulp Fiction, a poniewaz nie jestem zagorzalym wielbicielem tamtego obrazu, ten tez nie rzucil mnie na kolana, choc musze przyznac, ze oba filmy to kawal dobrego i mocnego kina. Pozdrawiam!