Gdzieś mi mignęła recenzja tego fimu, której autor twierdzi że jest tak samo dobry jak jedynka. Ależ ja jestem naiwna bo miałam nadzieję że to prawda :D. Niby jest akcja, jest bohaterka, jest wojownik z kosmosu...ale do dziś muzyka z "Predatora" wywołuje u mnie ciary (czy tworząc filmy dzisiaj jakoś przywiązują wagę do muzyki jako tła filmu, myślą żeby użyć takiej, która stworzy fajny klimat , czy po prostu wrzucają coś z play listy? ). A przy tym filmie tylko jakieś śmieszki mi były w głowie i przyznawanie sobie punktów za odgadnięcie tego co się stanie w następnej scenie (zbyt przewidywalny). I jeszcze te nachalne sceny które pokazywały palcem - "o zobaczcie, ona potrafi myśleć, ona potrafi kombinować" tylko po to żeby uzasadnić jej wygraną nad wojownikiem z kosmosu.
Ale przynajmniej poznałam ciekawą aktorkę (Amber ).
No i oczywiście za mało Arniego :P