PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10006906}
6,4 33 tys. ocen
6,4 10 1 32967
6,4 49 krytyków
Predator: Prey
powrót do forum filmu Predator: Prey

Plusy:
+ Dowiedzieliśmy się kto jest odpowiedzialny za drastyczny spadek populacji bizonów w Ameryce. Niestety to żadna nowość.
+ Predator „eksplorujący” amerykańską ziemię. Zostaje on wprowadzony w filmie bardzo wcześnie, ale nie poluje na ludzi od razu. To bardzo fajny detal i zarazem okazja zobaczenia Predatora w innej roli niż tylko myśliwego polującego tylko na ludzi (tudzież Obcych, ale to już inna bajka).
+ Mimo pojawiania się ekhm toksycznych mężczyzn, widać, że twórcy doskonale rozumieli, jak wykreować poszczególne relacje, dlatego mimo kilku niedociągnięć widzimy, że bohaterowie należą do jednego plemienia, że się wspierają, że potrafią sobie przyłożyć, ale jednak wciąż się o siebie troszczą, że potrafią bronić życia współtowarzysza. To bardzo przyjemny detal, choć mogło być tego więcej, ale dzięki temu plemię Indian nie wygląda jak grupka przypadkowych nieznajomych, tylko jak taka trochę prawie rodzina.
+ Klimacik. Raz był, raz go nie było, ale przeważnie kiedy był, to naprawdę mógł się podobać. Widać to przede wszystkim w życiu codziennym Indian. Może nie jest to jakieś fenomenalne przedstawienie, ale nie ma tutaj „sterylnych” przestrzeni, widać brud, widać momentami nędzę, widać, że trzeba być pomysłowym, aby przeżyć w tej okoliczności. Ta przestrzeń jest niebezpieczna dla każdego, nawet predator musi uważać na dzikie zwierzęta i inne zagrożenia.
+ Design predatora. Naprawdę fajny, zwłaszcza kiedy widzimy te praktyczne efekty. Widać zwłaszcza to, że nie mamy jeszcze do czynienia z najpotężniejszymi broniami predatorów, a zatem postęp dopiero przed nimi, więc to również fajny detal.
+ Główna bohaterka. Ktoś może ją lubić, ktoś mniej, ja jednak będę stał w jej obronie. Znając obecne klimaty Hollywood można było się domyślać, co dostaniemy w tym filmie, ale ja jednak pozytywnie się zaskoczyłem. Naru nie jest „silnom, niezależnom kobietom” – ona bardziej przypomina Ellen Ripley, a nie Mary Sue. To jest wprost fenomenalne, że mimo oczywiście kilku ekhm nietrafionych momentów i solidnego plot armoru, ta bohaterka jest jedną z najciekawszych kreacji kobiecych w kinie akcji ostatnich lat. Widzimy jej pragnienia, widzimy jej trudności, widzimy jej ćwiczenia i ciągłe niepowodzenia. Ona wciąż się uczy, ona wciąż dostrzega nowe elementy, wykorzystuje swoją wiedzę do pokonania predatora. Jest taki jeden manewr, który ćwiczy z toporkiem, a który, jak się spodziewałem, rozstrzygnie nam starcie z predatorem. Ale się pomyliłem i bardzo mnie to ucieszyło, bo dziewczyna pokonała go, wykorzystując jego taktykę i broń, bo wiedziała, że tylko tak może go pokonać. Nie żeby było to czymś odkrywczym na drodze fabularnej, ale sądząc po tym, że można było zrobić toporne (dosłownie) zakończenie ich walki, wnioskuję, iż wybrano o wiele ciekawszą wersję. Tak jak mówiłem, ta postać mogła być o wiele gorsza, ale efekt finalny bardzo mi się spodobał i moim zdaniem jest to póki co najlepsza final girl we franczyzie Predatora.

Minusy:
- Największym minusem bez wątpienia jest CGI. Efekty komputerowe momentami leżą. A przecież praktyczne efekty i rzeczywiste ujęcia również zostały wykorzystane, np. podczas pogoni wilka za zającem, w której częściowo jest realnie, a częściowo komputerowo i wyglądało to naprawdę solidnie. Niemniej, momentami komputerowy predator w kamuflażu wygląda tak jak ten nieszczęsny pierwowzór (chodzi mi o sceny z kamuflażem) z pierwszej części w serii, z tą różnicą, że tamten film jest z lat 80, zatem takie efekty można wytłumaczyć, tak tutaj niestety widać jakieś dziwne braki budżetowe.
- Wpadki fabularne też niestety się pojawiają, moją ulubioną stała się ta z początku filmu, kiedy grupa Indian wraz z naszą bohaterką wyrusza na ratunek jednego z towarzyszy. Udaje im się go odnaleźć i bezpiecznie odprowadzić, zaś część z ekipy ratunkowej urządza polowanie na odpowiedzialną za zamieszanie zwierzynę, podczas którego jeden z kompanów zostaje również „porwany” z drzewa przez pumę i… reszta Indian już nic sobie z tego nie robi, świętują sobie w obozie, ale rzeczony zaginiony kompan nie zostaje potem w ogóle przywołany. Tak jakby scenarzyści o nim zapomnieli… ciekawe jak tłumaczono aktorowi jego rolę w filmie. „Idziesz na polowanie z pumą, dogadujesz głównej final girl, no, no całkiem, całkiem, potem nagle coś porywa cię z drzewa i… sajonara.”.
- Wilhelm scream. Zupełnie nie na miejscu, trochę psujący odbiór pierwszego starcia między Indianami, a predatorem, które mogło mieć o wiele mocniejszy wydźwięk.
- Bohaterowie mówiący po angielsku. Rozumiem wymogi widowni, ale no szkoda, że tak zdecydowano.
- Wątek Europejczyków. Całkowicie do wyrzucenia. Rozumiem, że miała to być ekspozycja sposobu funkcjonowania predatora, ale równie dobrze bohaterowie mogli sami to wywnioskować, wydaje mi się, że mieli wystarczająco wiele poszlak. Poza tym ci Francuzi wydawali się wiedzieć, na co polują. A skoro tak, to czy trochę nie miesza nam to trochę świata przedstawionego? Skąd znali prawdę o kosmicie? Mam nadzieję, że to zostanie kiedyś wytłumaczone. Sama walka przybyszy zza oceanu z predatorem wydawała się całkiem fajna, jednak momentami był tu problem z tonem wydarzeń. Niezależnie, czy Europejczycy mieli być tymi złymi czy nie, zwyczajnie brakowało tu napięcia i bardziej przypominało to dorosłego biegającego za dziećmi w piaskownicy niż poważną konfrontację ludzkiego gatunku doby nowożytnej z wysoko rozwiniętym i zaawansowanym technologicznie gatunkiem z kosmosu. Można było pokazać ich bezsilność, ale mam wrażenie, że było to zbyt komiczne i pokazane raczej dla śmiechu, aniżeli podkreślenia małych szans ludzi na sukces.
- Ostatnie starcie. O ile Naru uczyła się na swoich błędach, o tyle predator cofał się w rozwoju, co niestety nie wyszło najlepiej i finalnie walka wygląda tak, że o jej wyniku decyduje niestety głupota myśliwego, a nie genialny plan dziewczyny. Można by było podciągnąć to pod to, że predator był zupełnie zaślepiony furią z uwagi na poniesione rany i upokorzenie, ale wydawało mi się, że wcześniej wykazywał się większą inteligencją.
- No i na koniec: nikt tej dziewczynie znowu nie wierzy. Ja rozumiem, że to stały motyw, ale ludzie no, nie chce mi się wierzyć, że Indianie olali oskórowanego węża czy potencjalnego niedźwiedzia. Ciekawi mnie też to, co porabiali indniańscy mężczyźni, kiedy Naru samotnie polowała. Niby wiadomo, nie samym polowaniem żyje człowiek, ale to wyglądało tak, jakby tylko ona patrolowała las i odnajdywała wskazówki, zaś reszta mężczyzn szlajała się tam i z powrotem, bez większego celu. Nie zbadali ani węża, ani zwłok opuszczonego towarzysza, ani stada zabitych bizonów, ani pułapek zostawianych przez Europejczyków (a przecież las był nimi usiany). Nie chce mi się wierzyć, że Indianie nie obserwowali puszczy na tyle bacznie, aby nie odnotować pojawienia się tam cudzoziemców, groźniejszych stworzeń i predatora.

Podsumowując: Mimo kilku wad - warto, moim zdaniem to najlepszy Predator od lat.

Tradion

Słaby scenariusz

ocenił(a) film na 7
Szymon_Sanocki

Zgadzam się, momentami wydawało mi się, że do ciekawie zapowiadającej się historii ktoś doklejał niepotrzebne historyjki co całościowo tworzyło słaby miszmasz i nie najlepiej wpływało na wydźwięk całości. Niemniej kilka momentów było ciekawych, ale racją jest, że całościowo niezbyt scenariusz porywa.

ocenił(a) film na 6
Tradion

Niech mi ktoś powie dlaczego oni w Ameryce Północnej w XVIII wieku polują na lwa? Aż przewijałem i mówią "Lion". Dla mnie wygląda to jak puma ale puma to po angielsku też puma więc skąd jakich lion w NA???

ocenił(a) film na 9
Rock93

Puma jest nazywana także lwem, konkretnie mountain lion.

ocenił(a) film na 6
PrzemekLipski

To pierwsze słyszę żeby mówili na pumę tak po prostu lion. No ale ok. Człowiek się całe życie uczy

Tradion

Co do angielskich dialogów, istnieje wersja audio w języku komanczo.

ocenił(a) film na 8
Tradion

Mi się jeszcze jeden motyw bardzo spodobał na plus. Motyw sugerujący, że predatorzy nadal w tamtych czasach polowali. Możliwe, że nawet na Naru. Otóż pistolet, który Naru podarowała wodzowi, jest najprawdopodobniej tą samą sztuka, którą Dany Glover otrzymał w prezencie na zakończenie drugiej części. Ten sam grawer, ta sama data :)

minimalguy

Dokładnie to ten sam pistolet bo nawet zgadza się imię i nazwisko jego właściciela. Piękny ukłon w stronę predatora 2. Film dobry ale nie powala i nie jest takim gniotem jak Predator z 2018r. Duży minus za maskowanie działa w wodzie. Sam wygląd predatora nie powala a i ta jego maska ;/ Film można obejrzeć i tyle.

ocenił(a) film na 8
minimalguy

Widzę, że już ktoś "odkrył" tajemnicę pistoletu ;)
Tak to jest ten sam pistolet, który dostał od predatora Dany Glover (Predator2). Nawet tabliczki widoczne na tej broni się zgadzają "Raphael Adolini 1715".
W części PREY właścicielem pistoletu był ten traper/tłumacz Raphael.

ocenił(a) film na 9
Tradion

Bardzo fajne podsumowanie. Bardzo podoba mi się jak szeroko i sensownie podszedłeś do filmu i recenzji.
Odnośnie ostatniej walki - fajnie podsunąłeś pomysł urażonej ambicji i zatraty w walce przez Predatora. Faktycznie, biorąc pod uwagę jego młodzieńcze podejście do walki - bezpośrednia konfrontacja, mała dbałość o rany i przyjmowane obrażenia, dążenie do szybkiej dominacji; to rzeczywiście, sensowne wytłumaczenie szerokiego widzenia walki z Naru.
Fajnie, że zwróciłeś uwagę na rozwój Predatora i obserwowanie nowych przeciwników. Uważam, że świetnie zostało pokazane, w jaki sposób uczy się świata, przeciwników i jak podnosi poprzeczkę szukając głównego dominatora na danej mu planszy.
Dzięki za bardzo dobry opis :)

ocenił(a) film na 6
Wiktorek

Super recenzja. W sumie podpisuję się pod wszystkimi Twoimi plusami i minusami. Mi osobiście zabrakło trochę klimatu grozy. Może częściowo to wina muzyki? O ile motyw Indian był naprawdę ładny i klimatyczny o tyle muzyka towarzyszącą postaci samego predatora nie powalała.

ocenił(a) film na 7
xluke_v

No właśnie odnośnie klimatu grozy też mam zarzuty, ale myślę, że to głównie wina samej konwencji filmu. Tak jak mówiłem, sceny z Francuzami miały potencjał być mocniejsze właśnie pod kątem klimatu i jakimś no nie wiem ciekawszym przedstawieniem predatora. Ktoś to z resztą słusznie zauważył, że mimo oczywiście nietypowego charakteru, w pewnych scenach predator mógłby zamiast iść jak czołg co nieco usiedzieć w miejscu albo zasygnalizować jakoś inaczej swoją obecność, ale nie ujawniać się tak często. Ten film to taki typowy casus Szczęk 2. Reżyser tamtego filmu stwierdził, że zastosowany w poprzedniej części zabieg ukrywania rekina przed widzem przez większą część filmu nie ma sensu, bo jaki jest rekin każdy widzi, więc no należy właśnie pokazywać go jak najczęściej i jak najwyraźniej, przez co całość bardzo wiele traciła właśnie pod kątem klimatu. W najnowszej części predatora chyba też twórcy poszli tym kluczem, przez co ciągle widzimy myśliwego i jego narwany sposób działania, co niby nie jest złe, ale fajniej by było, jakby pokonywał wrogów przede wszystkim inteligencją (aby w sytuacji bez wyjścia po prostu rozwalić bezpardonowo ofiarę), a nie biegać za tymi Indianami czy Europejczykami i literalnie strzelać im w plecy. W samym polowaniu często jednak brakowało elementu polowania ze strony kosmicznego myśliwego, nie mówiąc już o napięciu czy jakiejś budującej nastrój muzyce.

ocenił(a) film na 7
Tradion

"Bohaterowie mówiący po angielsku. Rozumiem wymogi widowni, ale no szkoda, że tak zdecydowano" - nie każdy dba o szczegóły jak Mel Gibson przy Apocalypto. Ale z tym "if it bleeds we can kill it" trochę przesadzili, zwykły fan service.