Wielcy tropiciele, sól ziemi amerykańskiej dają się podejść jak przedszkolaki na każdym kroku. Nieprawidłowości związane z czasem i miejscem akcji można liczyć już od pierwszych minut filmu. Nie da się tej produkcji porównać z częściami z 1987 i 2004 roku. Zamiast Predatora spokojnie można by podstawić Yeti albo jakikolwiek "czarny charakter" z produkcji Marvela - wyszło by na to samo.