Spodziewałem się kupsztala na miarę predatora z 2018 czy obu części AvP a wyszło nawet strawnie, gdzieś na poziomie Predators. Czyli nie ten poziom co dwa pierwsze filmy, ale w sumie da radę obejrzeć bez ciarek żenady.
Może w filmie Predator zachowuje się czasami zuchwale i nieostrożnie, ale to akurat można wytłumaczyć faktem, że jest młody. Ten, którego widzimy w oryginale to doświadczony łowca z nowszym arsenałem.
Każda część miała jakieś swoje głupotki, więc bycie wyrozumiałym dla pierwowzorów, rozliczając cynicznie kontynuacje to płytki sentymentalizm. Jednak w tej odsłonie transformacja bohaterki z niezdarnej łowczyni w maszynkę do zabijania jest imho zbyt gwałtowna. Trochę naciągana jest też końcówka, bo to, co się tam odwaliło wymagałoby od Naru prekognicji przysłowiowego Nostradamusa albo umiejętności predykcji na poziomie superkomputera ze sztuczną inteligencją. Ale biorąc pod uwagę, że film nie aspiruje do niczego ponad zwykłą rozrywkę, odrobinę przymykam na to oko. Miało wyjść cool i w sumie taki efekt osiągnięto.