Cały film opiera się na konwencji "bohaterka chodzi z punktu a do puntu b i z czymś walczy". Gdyby wyciąć wszystkie sceny chodzenia i walki, zostałoby może 15 minut filmu. Nie ma tu za bardzo żadnego rozwoju postaci, fabuły, tajemnicy - wiemy dobrze, co ją ściga, wiemy, że będą walczyć, właściwie cały film wydaje się serią fanowskich animacji typu "______ vs Predator", tyle że z wyższym budżetem. Nawet pod koniec, w scenie w plemieniu, miałem wrażenie takiego "aha" i wyłączyłem film gdy tylko zaczęły lecieć napisy końcowe.
Ktoś powie, że w oryginalnym Predatorze było podobnie, ale tam dowiadywaliśmy się po kolei, kto ich ściga, jakie ma siły i słabości, ginęli pojedynczo członkowie grupy, bohaterowie eksperymentowali z różnymi taktykami - tutaj miałem wrażenie, że gdybym wyszedł na papierosa i zostawiłbym film włączony, nie musiałbym nawet przewijać, by zrozumieć, co się dzieje
Dochodzą też kwestie takie, że bohaterka nauczyła się władać bronią palną w kilka minut, Predator miał zupełnie inną siłę w zależności od sceny, lepiej szło jej na końcu filmu niż na początku bez wyraźnego powodu, etc. ale to wszystko raczej poboczne bolączki. Najgorszym problemem jest fakt, że to film z bardzo szczątkową fabułą.
Nie zrozumcie mnie źle, ma ciekawe założenia, ładne zdjęcia i bardzo doceniam ukazanie Komanczy w bardziej realistyczny sposób, ale to nie zmienia faktu, że film był po prostu nudny