Fajnie, że feminazistki mają teraz powody do podniety, ale bądźmy obiektywni: to najgorszy film z Predatorem. Nawet obydwie części AvP miały więcej sensu i logiki. "Prey" ma dobre momenty, ale wszystko psują rozwiązania z czapy. Główna bohaterka momentalnie przechodzi przemianę, w którą po prostu nie da się uwierzyć. Podobnie z Predatorem, tylko w drugą stronę. Nie żałuję, że straciłem czas na obejrzenie tego pastiszu (sic!). Żałuję, że smród, który pozostawił będzie mi psuć radość z oglądania pozostałych części. To bardzo, bardzo zły film!