Bardzo dobre kino SF, zachowuje predatorski klimat, akcja bez dłużyzn, trzyma w napięciu do końca.
Opowieść przeniosła się do osiemnastowiecznej amerykańskiej głuszy, gdzie życie uczciwego Komancza byłoby całkiem wporzo, gdyby nie wielki drapieżny kot, potężny niedźwiedź, czy obleśny francuski traper. No i jeszcze ten natręt z kosmosu, wszędzie się szwenda, ludzi zaczepia, guza szuka. Aż się za niego musi zabrać zdolna dziewczyna, która o tej porze dawno powinna być już w szkole.
A frustraci niech dalej toczą pianę, wypisując w komentarzach eleboraty o tym, czego bez ich zgody nie wolno teraz nakręcić.