Zaskoczył mnie ten film. Może nie do końca wygrali kwestię nieoczekiwanej zmiany ról w tym, kto na kogo poluje. Ale fajnie oddali codzienne życie urodzonych łowców, jakimi byli amerykańscy Indianie. Spodobała mi się ta konwencja nawiązująca do najlepszych wzorców Predatora 1 i 2, gdzie Ziemia to wcale nie jest najmilsze miejsce do urządzania sobie kosmicznego safarii. To tylko złudzenie, że ludzie są tacy cywilizowani, bo jak się poskrobie z wierzchu to szybko wychodzi zajadły drapieżca. Czy to w postaci masywnie zbudowanego mięśniaka zabijaki, czy nieustępliwie dociekliwego policjanta, czy też cherlawej, acz ambitnej Indianki. Film mi się podobał i oglądałem go z przyjemnością.