Abracadabra... Na końcu filmu.... mamy jasny przekaz od Ch. Nolana (świetny reżyser swoją drogą - wyprzedza swoją epoke) - zblizenie na zwloki sobowtora Angiera i tekst narratora... o sztuce iluzji... i o tym, ze chcemy byc oszukiwani... Daliscie sie oszukac wszyscy? Sztucka Nolana... ale motyw... jesli juz to czytacie skoncentrujcie sie teraz...
Otóż iluzja reżysera w filmie polega na tym... że wierzymy w to... iż to rzeczywiście maszyna tesli "kopiuje" ludzi. A zwrócił ktoś uwage, ze kopiowanie ludzi nastepuje wylacznie w retrospekcjach? i pamietniku Angiera- ktory wywiera wplyw na wyobraznie swojego rywala. Otóż, zabil on poprostu swojego sobowtora- tego aktora. Na koncu filmu jest tylko zblizenie na jego zkonserwowane w wodzie zwloki... znowu pobudza wyobraznie- widzimy wiecej akwariow myslimy ze pomieszczenie pelne jest trupow- ale trupa na tych ujeciach widzimy jednego... Urzadzenie tesli to iluzja Angiera(w przypadku widza filmu- takze rezysera ;)). W ktora latwo uwierzyc. W każdym razie- Christopher Nolan to doskonały reżyser i stworzył pare naprawde niesamowitych filmów- na czele z "Memento", "Bezsennością" i "Doodlebug". Pozdrawiam i czekam na komentarze "u mnie" na prof.
a źle przeczytałem.
jeśli klon zostaje na miejscu to znaczy że klon zabił Angier (zastrzelił) podczas pierwszego klonowania w jego piwniczce czy co to było :P
Przecież Angier w obliczu śmierci wyraźnie mówi jakim to wielkim z jego strony poświęceniem było stawanie ZA KAŻDYM RAZEM na zapadni nad zbiornikiem wody. To było jego poświęcenie dla triku. Pierwszy Angier zastrzelił pierwszego klona, ale podczas swojego wielkiego triku sam stawał nad zapadnią i topił się, a jego klon pojawiał się za publicznością.
Co się zaś tyczy tego, skąd Angier wiedział, że akurat podczas tego jednego występu Borden wejdzie pod scenę, odpowiedź może być tylko jedna. Uważnie obserwował wchodzących na scenę ludzi i obserwował czy któryś wszedł za kulisy. Wtedy wiedział, że to Borden.
Z definicji, coś co zostaje na miejscu przy kopiowaniu to oryginał, a nie
klon. Zresztą trudno tu mówić o klonie i oryginale. Angier ulegał
rozdwojeniu całkowicie, łącznie ze swoją świadomością.
bermudy zgadzam sie w 100%. Zadna nadinterpretacja, poprostu trzeba uwaznie ogladac film i wtedy nie jest trudno dojsc do tych wnioskow. Pozdrawiam
Jeśli obejrzy się film jeszcze dokładniej, widzi się też wiele kwestii całkowicie zaprzeczających tej tezie.
Nawet, jeżeli przyjmiemy, że wszystko co wskazywało na to, że maszyna rzeczywiście klonuje, a Angier zabija siebie (bo klonem był raczej ten, który pojawiał się w innym miejscu), to nie tłumaczy, dlaczego nie potrafiono rozpoznać sobowtóra po śmierci, mogąc się mu dokładnie przyjrzeć. W końcu wcześniej Borden był zdolny rozpoznać go podczas występu.
Co do maszyny kopiującej ludzi. Niektórzy sądzą, że wynajdował on niesamowite urządzenia, o których ślad zaginął po jego śmierci. Zapewne dlatego jego postać została wykorzystana w tym filmie.
A tekst o tym, że chcemy być oszukiwani interpretuję jako to, że czasami prawda jest tak straszna, ze nie chcemy jej znać. Jeden Angier za każdym razem musiał poświęcić jednego siebie, żeby sztuczka się udała, tak samo, jak wcześniej trzeba było poświęcać ptaki.
"nauki ścisłe nie zawsze sa naukami scislymi". Jak widzowie miali nie nabierac sie na "pioruny" tesli skoro sami w nie uwierzyliscie?????
Dal ktos argument o tym, ze Angier mowi o poswieceniu... kiedys myslal ze jego rywal "GRA" i "BRUDZI SOBIE RECE"... moze poprostu to On teraz zaczał-
RAZ- "GRAC"- wszystkim wkrecil ze maszyna "CZARUJE I DUBLUJE LUDZI"
DWA- "BRUDZIC SOBIE RECE" zabijajac sobowtora pijaka, aby skazac rywala.
W ten sposob przejal wszystkie jego atuty... łącznie z Tesla- na ktorego SAM SIE WCZESNIEJ NABRAL(!)
na koncu filmu nawet Borden to mowi i wie(!)- "kradzież czyis trików to nie sztuka" - było......
ktos powiedzial ze Cutter nie rozpoznal sobowtora w kostnicy... alez farmazon. Po 1 wcale nie musial go rozpoznac. Sztywnego brata blizniaka od drugiego tak latwo nie odroznisz. Bo i tak po smierci wyglada ciut inaczej to raz. A to ze mogl rozmoznac- bo widac ze gosciu cos podejrzewal, ale kryl swojego bylego wspolpracownika to DWA(!)
mnie zastanawia inna kwestia... czemu szybciej od innych umie wyciagac wnioski ;)
W kazdym razie jeszcze cos:
wlasnie o to mi chodzilo- prowokacja artystyczna- to zrobienie filmu w taki sposob- by 2 lub nawet wiecej interpretacji bylo wlasciwych. To swaiadczy o tym, ze film jest niesamowity, zmusza do myslenia, robi wrazenie i jest w nim cos szczegolnego. Co zreszta zostalo jak widac docenione po komentarzach. Pozdrawiam
kto umie szybciej wyciągać wnioski?
Twoja hipoteza ma pełno słabych punktów, których wyjaśnienia unikasz. Gdyby
faktycznie miało to wyglądać tak jak to opisałeś, powstałby zupełnie inny
film i co innego musiałoby zostać pokazane, aby taką teorię
uprawdopodobnić.
""nauki ścisłe nie zawsze sa naukami scislymi". Jak widzowie miali nie nabierac sie na "pioruny" tesli skoro sami w nie uwierzyliscie????? "
To co napisałeś ma zboczenie jedynie w przypadku, gdy udowodni się już, że maszyna jednak nie kopiowała ludzi. Nie poznaliśmy jeszcze w pełni wszystkich praw rządzących przyrodą, nie wiemy czy takie coś jest niemożliwe. Tesla jest w tym filmie nie dlatego,że stworzył taką maszynę, tylko dlatego, ponieważ reżyser uznał, że jeżeli ktoś był kiedyś zdolny do jej stworzenia, to był to właśnie Tesla.
"Grać" może oznaczać, że wszyscy myślą, że on jedynie się przenosi, że to jedynie sztuczka, a on naprawdę co wieczór zabijał jedną kopię siebie
"Grodzić sobie ręce" może oznaczać też zabijanie za każdym razem jednej kopii siebie, tak samo, jak wcześniej jeden z nich zabijał jednego kanarka, a drugiego pokazywał publiczności.
"na koncu filmu nawet Borden to mowi i wie(!)- "kradzież czyiś trików to nie sztuka" - było"
Chodziło o sam pomysł na przemieszczenie człowieka. Już wcześniej (kiedy Angier wykonywał tę sztuczkę sobowtórem) Borden powiedział że Angier ukradł mu trik.
"Po 1 wcale nie musial go rozpoznac. Sztywnego brata blizniaka od drugiego tak latwo nie odroznisz."
W tym sęk, że Angier nie miał brata bliźniaka, dlatego musiał mieć sobowtóra. Jeżeli to był ten sam sobowtór, to Cutter na pewno by go rozpoznał, ponieważ sam go ucharakteryzował na Angiera. Kiedy potwierdzał jego tożsamość w kostnicy, to na pewno sprawdzał pod tym kontem, czy to sobowtór, czy prawdziwy Angier. Ponadto:
-Angier nie chciał występować z sobowtórem, gdyż wtedy sztuczka nie wychodziłaby tak idealnie, jak ta sama sztuczka w wykonaniu Bordena. Trzeba tutaj dodać, że Angier miał obsesję i chciał rzeczywiście wykonać tę sztuczkę idealnie.
-Sobowtór nie potrafił sę tak zachowywać na scenie, jak Angier, więc siłą rzeczy musiałby utopić siebie (gdyż to on musiał być tym, który przemawia do publiczności, a później spada pod scenę)
-Gdyby na początku na scenie był sobowtór, to Borden by go rozpoznał (ponieważ był w stanie rozpoznać go wcześniej). Wniosek jest taki sam- Angier musiałby utopić siebie.
-Angier nie wiedziałby, kiedy powinien utopić sobowtóra (co wieczór pozwalał widzom sprawdzać maszynę, więc nie wiedział, kiedy podstawić akwarium pod zapadnię). Jeżeli przyjmiemy wersję, że maszyna rzeczywiście kopiuje ludzi, to wystarczyłoby, żeby Angier zauważył, że ktoś wchodzi za kulisy. Wtedy po prostu nie wyszedł.
Jeżeli przyjmiemy,że maszyna rzeczywiście nie kopiowała ludzi, to JEDYNYM logicznym wyjaśnieniem byłoby to,że Angier w rzeczywistości także miał brata bliźniaka, a Borden na prawdę chciał zabić Angiera i sam podstawił zbiornik z wodą pod zapadnię. W tym wypadku cała czwórka igrałby z widzami.
O poswieceniu mowi Angier- który jak wspomnialem wyzej- ciagle gra... przyjmujac w ten sposob taktyke rywala(domniemana przez niego- jak sie pozniej okazuje). Czyli... aby pokonac kogos kto niby gra nieczysto-(((( i widz i Angier z pewnoscia tak ocenial Bordena- tutaj tez wszyscy dalismy sie nabrac tak samo jak Angier nieprawdaż?????))) Sam staje sie w koncu kims kogo tak nienawidzil- a kogo tak naprawde nie bylo. Nadazacie?
Mnie jedynie zastanawia skąd Twoje przekonanie o niepodważalności Twojego pomysłu na zakończenie.
Pan Nolan nie zrobił fajnego filmu bo nas wszystkich oszukał i tylko jednemu wybrańcowi udało się odkryć prawdziwe zakończenie, ale dlatego, że każdy może sobie zakończenie odebrać jak chce.
Fajnie, że wymyśliłeś sobie swój sposób na rozwiązanie, ale troszkę ogłady Proszempana.
"nieważne kto znika, WAŻNE KTO SIĘ KŁANIA PUBLICZNOŚCI"...czy jakoś tak powiedział Robert Angier i tym samym (prawie)wszystko wyjaśnił
Ciekawa dyskusja, podobne swego czasu toczyły się na innych forach :)
Ja uważam teorię o tym, że żadnego klonowania nie było za dość prawdopodobną, chociaż zaraz po obejrzeniu filmu nie przyszło mi to do głowy. Jest wiele możliwych rozwiązań, każdy musi wybrać swoje własne zakończenie ;) Polecam zapoznać się z odpowiedziami na różne nurtujące pytania dotyczące filmu na tej stronie:
http://www.imdb.com/title/tt0482571/faq
Podobne rozwiązanie do tego o którym pisał bermudy, również możemy tam znaleźć:
'Others have suggested that the machine may just be a prop in an illusion done by Angier, and that the scene with the double being shot is merely Angier thinking of lying to Borden about the machine as the scene is shown in flashback. '.
Jak również:
(1) The original stays in the machine and a duplicate is created at the destination, (2) the original is teleported and a duplicate is created within the machine, (3) the original is destroyed and 2 copies are created, one in the machine and the other at the destination, and (4) the machine may not work exactly the same each and every time. For example, one time the duplicate might be left in the machine and the next time the trick is performed, the duplicate might be the one to show up elsewhere.
Mnie od tych wszystkich możliwości aż miesza się w głowie ;]
mam pytanie, czy ta zona tego kolesia chciala umrzec, bo jak on jej
zmienial supel to ona pokiwala glowa, wiec pomyslalem ze specjalnie chciala
umrzec, ktos mi moze wyjasnic?
Oczywiście, że nie chciała umrzeć :) Skinęła głową, bo była gotowa na związanie jej trudniejszym typem węzła. Myślała, że sobie z nim poradzi w wodzie.
chciala sie sprawdzic ;p czytam uwaznie wasze posty i teraz dopiero widze jakim dzielem jest ten film wzbudzajac tak wiele interpretacji ;) mi osobiscie nie chce sie wierzyc ze ta maszyna klonowala ludzi... zgadzam sie po czesci z bermudy. jednak motyw z tymi cylindrami i kotem przeczy temu co napisalem. ale nikt nie pomyslal o tym ze skoro ta maszyna nie klonowala by, to skoro Angier znalazl 1 sobowtora to moze poniesiony obsesja znalazl ich wiecej. i tak jak wczesniej gral klanial sie pod scena, a potem on chcial zbierac owacje. wiec zawsze prawdziwy angier wychdzil z tylu a sobwtora utopil ;p w sumie to nie wiem sam ;d bo jezeli ta maszyna na serio klonowala to jest po temacie. jednak nie chcial bym zeby tak bylo.
potraktuj maszynę tylko jak narzędzie do powielania
może ważniejsze jest to co był gotów zrobić Angier by osiągnąć cel niż to skąd się brały jego kolejne istnienia
a czy ktoś stąd w ogóle czytał książkę że na 100% jest pewny co do swej teorii? może się mylę, ale uważam, że film nigdy nie wytłumaczy wszystkiego tak dobrze jak książka.
ale skąd masz pewność, że to ekranizacja książki, a nie film na podstawie książni :) - w tym drugim wypadku w książce może być inaczej
Swoją drogą, niektórych, np. mnie, wciąż dziwi takie zjawisko, książka na podstawie filmu (bo myślę, że chyba o to Ci chodziło i zrobiłeś mały błąd):P Ekhm, taka mała dygresja ;)
chodziło mi o filmie na podstawie książki :)
adapatacja - jest to przeniesienie książki na ekran
na podstawie - wykorzystanie jakiegoś pomysłu z książki, ale mogą być spore różnice między jednym a drugim dziełem
nie są to może precyzyjne określenia ale tak to rozróżniam
W takim razie chyba źle Cię zrozumiałam. Nie wiedziałam, że ekranizacja książki to nie to samo, co film na podstawie książki :P
Może w "Ojcu Chrestnym" Vito Corleone wcale nie ginie i przez następne części z ukrycia kieruje poczynaniami mafii? O, taka prowoakcja artystyczna, mi się wydaje, że tak może być!I co z tego, że to nie trzyma się kupy,ale mi się tak wydaje ... ooo tak właśnie wyglądają Twoje wypociny, nie trzymają się kupy, obejrzyj sobie jeszcze raz film i ochłoń trochę...
śledzę wasze wypowiedzi od wczoraj i nie mogę wyjść z podziwu, ile może być interpretacji jednego filmu (: szkoda, że zostawiono nas z tyloma niedopowiedzeniami.
ktoś w międzyczasie pytał, gdzie był bliźniak bordena wcześniej. warto zauważyć, ze w filmie wspomniane jest, że obaj bohaterowie poznają się dopiero na pokazach, w których uczestniczyła żona roberta, zaś to Cutter wyjaśnia Angierowi, kim jest Alfred. zastanawia mnie, czy Cutter od początku o wszystkim wiedział. przecież cały czas powtarzał Robertowi, że alfred stworzył swoje przedstawienie tylko dzięki sobowtórowi. do tego na końcu filmu zajmuje się jego córką i nie jest zdziwiony, gdy ten po egzekucji... przychodzi do niego i ją zabiera. jak dla mnie jest to najbardziej tajemnicza postać w całym filmie. ile on na prawdę wiedział i po czyjej był stronie?
do tego czy umie mi ktoś wytłumaczyć te słowa o marynarzu? w sensie tę drugą wersje, w której Cutter mówi, że kłamał, że była to największa męka.
pozdrawiam.
Myślę, że wcześniej mógł mówić o tonącym marynarzu, pocieszając Angiera po śmierci jego żony, w końcu utonęła. Ale kiedy Angier topił swoje klony opętany obsesją, powiedział, że taka śmierć to męka, a nie "powrót to domu". Mogę się mylić, w końcu w tym filmie niczego nie można być pewnym :P
Też zastanowiła mnie ta scena, w której Cutter opiekuje się córką Bordena. Człowiek od razu zastanawia się, ile ten facet wiedział, ile ukrywał... :)
idąc tym tropem można myśleć, że uważał taką śmierć za coś nie tak złego, jakim było, skoro "jak powrót do domu". skłaniam się też do wcześniejszej wypowiedzi, że wybrał taki sposób mordu (czy to siebie, czy 'klonu'), jak zginęła jego żona, było to w jakiś sposób pewnie powiązane, może pokuta, oczyszczenie? nie rozumiem jedynie, czemu w skrzyni ten, który się topił, rzucał się na wszystkie strony. nie wiedział? chyba, że to normalny odruch ludzki, żeby się ratować.
do tego uważam, że teoria 'klonów' bardziej wygrywa z sobowtórem. niektórzy nie dopuszczają jej, ponieważ jest wątkiem sf. jednak trzeba przyznać, że np. wątek z polem żarówek też jest dość wybujały. dlaczego więc nie klony? to zarzucanie odbiegania od gatunku filmu jest dosyć niejasne dla mnie, ponieważ skupia się tylko na wątku klonów. a w filmie jest kilka innych wybujałych zarówno teorii jak i elementów.
wlasnie nie chcialem postrzegac ten film jako sf. duzo bardziej podobalo by mi sie gdyby zachowano realizm do konca i ta maszyna to sciema ;d a bylo jakies realne wytlumaczenie bo z tym klonowaniem troche wg mnie przegiecie. i mysle ze ta maszyna nie klonowala, autor chcial zeby tak wwszyscy mysleli jednak na koncu zadaje ciekawe pytanie czy patrzysz uwaznie ;p cos w tym musi byc...
aaaa wlasnie jeszcze jedno co do maszyny ;p jak 'klonowali' w laboratorium, to sklonowane przedmioty ladowaly gdzies na terenie tego laboratorium (jezeli na prawde byly sklonowane) wiec podczas przedstawienia jak ustawiali ta maszyne w kwesti ladowania klona, zeby wyladowal za publicznoscia (skad wychdzil) a nie w innym miejscu... ;p
przecież Tesla po tym odkryciu, że jednak coś się dzieje, tyle że ląduje poza laboratorium, miał chwilę czasu, żeby kombinować przy niej. nie bez powodu zostawił Robertowi tą szafę (chyba żeby przetransportować sprzęt nie trzeba konstruować aż tak gustownego mebla?). właśnie o to mi chodzi, że skupianie się na tym, czy to klon czy nie klon nie ma zbyt wielkiego sensu, bo tak samo trzeba by było rozpatrywać inne wybujałe niuanse filmu, jak ten przytoczony z żarówką.
nie wiedział - pamiętał słowa Cuttera, który chciał go pocieszyć na pogrzebie, on wybrał ten rodzaj śmierci nie ze względu na pokutę czy oczyszczenie, tylko właśnie ze względu na jej "lekkość"
na tym etapie życia już zapomniał o żonie, kierowała nim głównie rywalizacja i zemsta za niepowodzenia na scenie i ogromna zazdrość, że Borden miał swój idealny numer
wydaje mi się, ze klony to tylko element, który otwiera przed nami wnętrze Angiera i nie jest czymś najistotniejszym w filmie, dlatego nie ma co traktować filmu w ramach sf
'przecież Tesla po tym odkryciu, że jednak coś się dzieje, tyle że ląduje poza laboratorium, miał chwilę czasu, żeby kombinować przy niej. nie bez powodu zostawił Robertowi tą szafę (chyba żeby przetransportować sprzęt nie trzeba konstruować aż tak gustownego mebla?). właśnie o to mi chodzi, że skupianie się na tym, czy to klon czy nie klon nie ma zbyt wielkiego sensu, bo tak samo trzeba by było rozpatrywać inne wybujałe niuanse filmu, jak ten przytoczony z żarówką.'
jestem też skłonna zgodzić się, że rzeczywiście na tym etapie życia już niewiele miał wspólnego ze wspomnieniem żony. żył raczej żądzą wyższości nad alfredem.
nie traktuję filmu w ramach sf, tylko właśnie mówię, że wplecenie w fabułę takich elementów nakręca do szukania odpowiedzi, a że wątek 'klonów' był najbardziej uwypuklony to... nakręca maszynę.
ogladalem ten film tylko raz wczoraj w TV, ale obejze jeszcze... jednak dla mnie najwieksza zagadka jest Cutter(michael caine) to jego wersja wydarzen skazuje alfreda a na koncu filmu opiekuje sie jego corka a widok alfreda2 go nie zaskakuje ...
właśnie poruszyłam ten wątek powyżej. jestem w trakcie oglądania filmu po raz drugi (;
1. na początku jest właśnie wskazane, że to dzięki Cutter'owi obaj magicy się poznali. wskazuje to, że mógł wiedzieć o bliźniaku, skoro znał go wcześniej.
2. cały czas konsekwentnie powtarza Robertowi, że Alfred ma dublera. mówi też, że Robert szuka czegoś, co okaże się rozwiązaniem po jego myśli.
Czy aby na pewno Cutter był zawsze po stronie Roberta?
wg mnie nie :) a najlepiej dowodzi tego fakt iz robert wykorzystal cuttera aby skazac frediego ;p gdy cutter zobaczyl zyjacego roberta cos tam powiedzial o corce alfreda ze potrzebuje ojca czy jakos tak i zawiodl sie na robercie ... chyba tak bo jak mowilem ogladalem ten film tylko raz ;p
ja oglądam właśnie fragmentami i mnożą mi się kolejne pytania.
np. podczas spektaklów Alfreda, gdy dziennik wpadł w ręce Roberta a Olivia zostaje asystentką Alfreda, na scenie podczas jego występu jest maszyna, też puszcza takie promienie świecące jak ta późniejsza Roberta. łączy ona niby te dwa pudełka z drzwiami, do którego wchodzi jeden bliźniak a wychodzi drugi.
W takim razie, skoro Tesla był tylko podpuchą, to skąd ta machina na scenie? nawet, jeśli była tylko dla fajerwerków?
NADINTERPRETACJA !!
Maszyna musiała naprawde klonować, w ostatnim występie, zarówno przed wejściem do maszyny jak i poźniej na balkonie, Robert przemówił do publiczności... We wcześniejszych pokazach siedział pod sceną po "przeniesonym człowieku", a aktorek zbierał owacje chociaż nie mógł się odezwać, bo wszyscy by go rozpoznali, nie wiem jak mozesz myśleć, że był tam też wynajęty aktor ;)
heh teraz juz nic nie rozumiem :) ale ten dziennik alfreda za jego sprawa wpadl w rece Roberta ( to byl spr. wiernosci dla tej asystentki) jeszcze alfred dal to haslo 'TESLA' robertowi po czym w dzienniku na koncu robert sie rozczarowal bo alfred napisal tam ze to sciema z TESLA :)
1. ja nie podważam tego, że maszyna nie klonuje. napisałam wyżej argumenty uciekając się do całej fabuły filmu, że nie byłoby to wcale takie wydumane, skoro pojawiają się też inne wyimaginowane numery, np. dostarczenie prądu żarówce z ciała.
2. nie chodzi mi o hasło TESLA. chodzi mi o to, że na jednym pokazie Alfreda, zanim porwano któregoś z bliźniaków i zakopano pod ziemią, na występie na scenie jest maszyna, która również robi fajerwerki i niby łączy dwa pudełka z drzwiami (właśnie te, do których jeden bliźniak wchodzi a drugi wychodzi w numerze Bordena). nie rozumiem po prostu, skąd on ma takie cacko, skoro tesla miał być ściemą.
to wtedy wychodzi na to ze alfred nie mial brata tylko klona co jest nierealne poniewaz klony mialy byc takie same jak oryginal(mysli pamiec itd) a alfred1 i alfred2 byli rozni jeden kochal rodzine w tym przypadku zone a drugi magie i on znowu asystentke :) wiem ze namieszalem troche ;p
A to nie było tak, że potem, po przeczytaniu dziennika Angier miał pretensje do Tesli, ale wynalazca powiedział mu, że owszem, tylko on ich teraz utrzymuje, ale maszynę zbudował naprawdę? Potem jego posiadłość się spaliła, ale Angier dostał maszynę wraz z listem od Tesli. Z resztą to też może być jedną z teorii, która potwierdza klonowanie. W liście Tesla pisał, że Angier najlepiej zrobiłby, gdyby zniszczył maszynę, bo przyniesie mu ona same problemy. Z pewnością miał na myśli obsesję Angiera, o której wcześniej rozmawiali. Czy mówiłby tak, gdyby ta maszyna była ściemą?
kurcze... 100 komentarzy... jestem jakis poruszajacy inaczej spolecznie xD
pozdr. dla wszystkich kumatych ;)
wiem, wiem, rozumiem co chcesz powiedzieć i też nie zgadza mi się ta teoria, dlatego właśnie zupełnie nie rozumiem, skąd ta machina tam. może po prostu ją stworzył, dla picu, żeby Robert uwierzył, że tesla jest rozwiązaniem?
zagmatwane to wszystko. szkoda, że to tylko domysły.
no wlasnie alfred byl wg mnie bardziej madrzejszy od roberta (moze dlatego ze co 2 glowy to nie 1;p) i moze alfred zrobil dla sciemy te blyski zeby tak jak mowisz robert uwierzyl ze Tesla jest rozwiazaniem :) ale gdyby alfred zrobil to dla sciemy Tesla nie powinna klonowac ;p chyba ze alfred skierowal roberta do tesli a ten jakims cudem zrobil ta maszyne ;p strasznie duzo jest teori ;p
można rozważać do jutra. właśnie doszedł do mnie pewien dialog:
"- Tesla nigdy nie skonstruował takiej maszyny jak ta
- nigdy nie mówiliśmy, że to zrobił
- ale nie zaprzeczyliście"
więc wcześniej Tesla tego nie dokonał niż kiedy Robert go o to poprosił. 'takiej jak ta' więc może namiastkę? albo pierwsza była ściemą, dopiero środki Roberta pozwoliły Tesli wykonywać takie doświadczenia. hm.
ps. bermudy, ładnie sobie wlewasz (: to już nie są rozważania na temat Twojej teorii. ale rzeczywiście, poruszająca dyskusja rozwinęła się pod jednym tematem.
SPOILER!
Moim zdaniem pytanie: "Czy patrzysz uważnie?" dotyczyło Bordena, a nie Angiera. Chodziło o to, że doszukujemy się jakiegoś nieprawdopodobnego rozwiązania jego sztuczki, podczas gdy jest ono wręcz banalne. Borden miał po prostu brata bliźniaka. Maszyna ma na celu zmylenie widza, sprawia, że odrzucamy oczywistą odpowiedź i szukamy czegoś bardziej "magicznego". Od razu wiemy jak Angier wykonuje ten pokaz - klonuje się i zabija sobowtóry, to nie jest tajemnicą. Tylko zagadka Bordena pozostaje nierozwiązana aż do ostatnich minut filmu.
A jeśli chodzi o sztuczkę Bordena i połączone ze sobą drzwi: Borden był wczesniej na pokazie Tesli, więc mógł wykorzystać jakieś z jego urządzeń do wytwarzania prądu. Nie oznacza to jednak, że była to maszyna do klonowania.
W sumie coś w tym jest. Na końcu postrzelony Angier sam przyznaje, że niepotrzebnie doszukiwał się nie wiadomo czego (motyw maszyny w filmie), a odpowiedź była banalna. Zbyt banalna, żeby w to uwierzył. Poza tym Cutter podpowiadał mu to od samego początku (kolejny aspekt, który dodae tajemniczości Cutterowi).
I właściwie ta interpretacja wydaje mi się najbardziej trafiona. Jest wątek tajemnicy do rozwikłania, ale bez zbędnych udziwnień i intelektualnych labiryntów, które nigdzie nie prowadzą.