........................................................................... W tym filme to nie żadne klony ani teleporty na końcu tylko dubler Angiera zagrał pierwsze skrzypce w finałowej scenie. Tłumaczy to wypowiedź Andiego Serkinsa w połowie filmu. (radzę uważnie obejżec film jeszcze raz). Tesla wynalazł jedynie maszynę, która emanowała elektrycznymi wyładowaniami a dubler (opłacony przez Teslę zresztą) odwalał całą robotę.
Kolejnym dowodem jest scena z kotami, w ktorej WYRAŹNIE wida ,że jeden ma białą plamkę na prawej łapce a drugi jej nie ma. - Błąd scenarzystów??? Nie wydaje mi się.
Wszystko jest opisane w pamiętniku Angiera ale jakimś cudem Polski dystrybutor pominął tak kluczowe kwestje. Radzę uzbroi się w słowniki i popuka się w głowy, bo jak czytam te wszystkie herezje o klonach to mnie strzela - LUDZIE!!! TO NIE SĄ GWIEZDNE WOJNY!!!!!!!
niezłe:-) elaborat jak nic, a to słownictwo-poczulam się jak na uniwersytecie, naprawdę podziwiam, że ci się chciało tyle produkować. Pozdrawiam serdecznie.
Sam fakt, że Angier nie chciał wpuścić Cuttera za kulisy daje do myślenia... Myślę jednak, że właśnie o w tym filmie chodzi, byśmy sie nie dowiedzieli, jak było naprawdę...
Co do tych dwóch kotów: Czy ktoś jeszcze poza dorszykiem zauważył tą białą plamkę?
Wczoraj poszedłem do kina po raz drugi i po przeczytaniu wszystkich wypocina natym forum i mimo moich usilnych starań nie dopatrzyłem się tej plamki.
Jeśli ta plamka to prawda to jest to bardzo istotne, bo oczywistym jest, że Nolan zrobiłby to celowo i byłaby to bramka do dokładnej analizy filmu, bo te pomysły typu woskowe ciała (też jak oglądałem to starałem się wyłapać cokolwiek co mogłoby wskazywać na to że Cuttler wykonywał te figury - oczywiście film nic takiego nei sugeruje) to już gruba nadinterpretacja i żaden fakt.
Napiszcie proszę czy ktoś z was rzeczywiście widział tą białą plamkę.
Podobno w wersji divix plamki nie widać, ze względu na szczególnie wyczulony zmysl estetyczny piratów. Plamka zostala digitalnie zamalowana, co skutecznie wprowadza w bląd laików, którzy oglądają tylko pirackie kopie... Komu szkoda kasy, powinien poczekać na wersję DVD, gdie podobno Nolan przemyci rozdzial : "w poszukiwaniu bialej plamki..."
Pozdrawiam wszystkich mózgowców, szukajcie dalej - the truth is out there.
Ale widze cieciu że ty się tym wszystkim nieźle nakręcasz. Każdemu starasz się odpowiedzieć. Gratuluje też znajomości Nagłego Ataku Spawacza.
Mam nadzieje,że Złotopolscy wśród twoich ulubionych filmów są na fazę, bo jeśli nie to jesteś bardziej tępy niż myślałem, chociaż reszta twoich ulubionych filmów sugeruje że Złotopolskich traktujesz jak rodzime fantasy, to może i wtedy dają radę... Cieciu.
Zlotopolscy to pozostalość po "Wielkiej Wojnie Serialowej" na Filmwebie.
Ja bylem przywódcą FWK (Front walki z klanem)... anyway... Leję z ludzi, którzy się nakręcają tymi bialymi plamkami na kocich lapkach... buhahahaha...
To raczej tobie gratuluję znajomości NAS'a...
Uwielbiam odpowiedzi na zasadzie "to chyba ty..." - bije od ciebie inteligencją. Ja leje z ludzi którym przeszkadza to że inni wbijąją się w temat na tyle żeby nadinterpretować dzieło - nie widzę w tym nic złego. Ale rozumiem że jesteś zbt wsoko postawiony na drabinie ewolucji żeby zajmować się takimi błachostkami - w końcu jesteś przywudcą FWK...Anyway Cieciu.
Ehhh człowieku ale robisz zamieszanie zgadzam się z tym ze nie masz racji ale dobrze ze jest taki ktos jak ty bo tworzy się dyskusja a przeciez o to chodzi;)jednak staraj się nie obrazac innych;P
Ale z czym nie mam racji?
Zadałem jasno sprecyzowane pytanie i oczekiwałem jasno sprecyzowanej odpowiedzi. Nie rozumiem gdzie tu miejsce na to czy mam racje czy jej nie mam.
czytam to wszytsko i śmieję się do łez!;)
jak to sie ludzie mogą podniecać,sprzeczać,dyskutować...
heheehheh ale jajca
Dla mnie oczywistym jest, że Borden miał brata bliźniaka. Na potwierdzenie mojego dowodu przeczytajcie kawałek dialogu pomiedzy Cutterem, Bordenem i Angierem po pierwszym w filmie przedstawieniu z żona Angiera. Praktycznie początek filmu:
CUTTER - Sprzedaj taki numer za duże pieniądze.
BORDEN - Jaki numer?
CUTTER - Zakładam, że masz coś w zanadrzu?
BORDEN - Pewnie, że mam.
CUTTER - Może mi sprzedasz?
BORDEN - Nie. Nikt inny poza mną go nie da rady wykonać.
ANGIER - Każdy trik można powielić.
BORDEN - Nie każdy.
WIdzicie co z tego wynika? Już wtedy Borden wiedział, że może wykonać trik z "przeniesionym człowiekiem", bo tylko ON miał brata bliźniaka i tylko JEMU by sie to udało. Dlatego też byl zszokowany widząc topiącego sie Angiera. Ktoś napisał że to klon Bordena zszedł pod scene nie wiedząc że kiedyś został sklonowany. Bzdura. Kopia to KOPIA. Idealna. Rownież z pamiecią i wspomnieniami. Kopia by wiedziała, że oryginał sie powielił. Pamietacie scene z Teslą?
ANGIER - Który kapelusz jest mój?
TESLA - Wszystkie są Twoje
Zaświadcza to o tym, że kopie byly idealne.
Co do sporu "Kto kogo zastrzelił? Kopia oryginał czy oryginał kopię?
to myśle, że to jest bardziej złożone. Moim zdaniem oryginał zastrzelił kopię. Oryginał zawsze zostawał w maszynie, a kopia materializowała się kawałek dalej. Zapytacie zapewne dlaczego kopia powiedziała: "stój, przeciez to ja jestem...." Ponieważ jak już wspomniałem wcześniej była to WIERNA kopia która także myślała że została teleportowana i że jest oryginałem. W każdym przedstawieniu topiła sie poprzednia kopia. Tak wiec np. kopia nr 47 wiedziała o poprzednich 46 klonach i każdej nastepnej wydawało się, że została przeniesiona.
Co o tym myślicie? :))
Pozdrawiam wszystkich. Świetny film!!!
Uważam , że masaxer ma rację . Nie ma co w filmie doszukiwać się jakiejś większej głębi .
Co nie oznacza że nie warto go obejrzeć !!! Jest świetny , daję 9/10
"Co do sporu "Kto kogo zastrzelił? Kopia oryginał czy oryginał kopię?
to myśle, że to jest bardziej złożone. Moim zdaniem oryginał zastrzelił kopię. Oryginał zawsze zostawał w maszynie, a kopia materializowała się kawałek dalej. Zapytacie zapewne dlaczego kopia powiedziała: "stój, przeciez to ja jestem...." Ponieważ jak już wspomniałem wcześniej była to WIERNA kopia która także myślała że została teleportowana i że jest oryginałem. W każdym przedstawieniu topiła sie poprzednia kopia. Tak wiec np. kopia nr 47 wiedziała o poprzednich 46 klonach i każdej nastepnej wydawało się, że została przeniesiona."
Powiem, że mamy tu małą nieścisłość, ponieważ jeżeli przyjmiemy, że w maszynie pozostawał oryginał, natomiast teleportowała się kopia, to przy pierwszym klonowaniu wszystko odbywa się dobrze - oryginał zabija kopię. Jednak w przypadku przedstawienia ginie osoba znajdująca się w maszynie - czyli mamy sytuację odwrotną. Nawet jeżeli mylnym jest twierdzenie że w maszynie pozostawał oryginał, to jednak nadal pozostaje kwestia tego, że ten kto strzelał po pierwszym klonowaniu zdawał sobie sprawę z tego, że zostaje w maszynie, zatem podczas przedstawienia nie topiłby osoby, która pozostaje w maszynie.
Uważam, że podczas kręcenia filmu popełniono błąd - przy pierwszym klonowaniu powinna zginąć osoba znajdująca się w maszynie (potem też przy przedstawieniu topione były by osoby pozostające w maszynie) lub przy pierwszym klonowaniu ginie osoba, która się teleportuje a następnie podczas przestawień też w jakiś sposób zabijane są osoby, które się teleportowały - koniec mógłby wtedy wyglądać tak, że na oczach wszystkich klon zostaje zrzucony z balustrady.
Oczywiście lepszym rozwiązaniem jest opcja pierwsza (łatwiej uśmiercić za pomocą zapadni klona, który zostaje w maszynie) w której dodatkowo musimy przyjąć, że teleportowana osoba jest prawdziwa a w maszynie zostaje klon (dlaczego? - bo to trochę nie amerykańskie, nie ludzkie,... uśmiercać pierwowzór, nawet jeżeli klon jest idealny).
czytam to i się zastanawiam, czy kiedykolwiek dzieci moje drogie pomyślałyście o tym, że jednak Nolan od czasów "Memento" się zeszmacił strasznie i tworzy tylko i wyłącznie pod publiczkę. głębi to możemy doszukiwać się w obrazach Bergmana, Passoliniego czy Lyncha ze współczesnych a nie w hollywoodzkiej, jakby nie było, papce odrobinie przyprawionej 'tajemniczościąąąąąąąą'. żałosne.
Nie można poddawać w wątpliwość tego, że to były klony - to jest oczywiste.
Ja nie rozumiem tylko jednej rzeczy - podczas przedstawienia po którym Borden został oskarżony o morderstwo Angiera, ten ostatni nie skończył swojej sztuczki, tak? Nie pojawił się jako prestiż. Skąd wiedział, żeby akurat w tym przedstawieniu tego nie robić? Widział Bordena schodzącego pod scenę? Chyba nie, bo Borden był w przebraniu...
Doszukujecie się głębszego sensu? Przecież autorzy zawarli go w ostatnich słowach.
"- Szukacie sekretu.
- Ale go nie znajdujecie bo, rzecz jasna,wcale nie patrzycie.
- Tak naprawdę to wcale nie chcecie wiedzieć.
- Chcecie być ... oszukani."
Pozdrawiam
dokładnie jesli byłyby to klony to za kazdym razem gdy robili przedstawienie to mieli by klona i ciekawe co mieliby z nimi robic:P
No właśnie topił te klony . Objętnie na które przedstawienie przyszedłby ten drugi magik to zejście pod scenę kończyłoby się podejrzeniem o morderstwo bo za każdym razem był topiony klon lub oryginał( tego akurat nie można rozstrzygnąć )
zgadza się, ale skąd Angier wchodząc do maszyny wiedział, że akurat dzisiaj Borden jest pod sceną i że ma nie pojawiać się w prestiżu?
Wydaje mi się, że nie wiedział. Nie wychodził w prestiżu w sekundę później tylko mijało parę sekund. Prawdopodobnie usłyszał krzyki Bordena i już wiedział, że jeśli ma się dokonać zemsta to tym razem nie należy wychodzić. Wiem, że to troche naciągane, ale nic innego mi do głowy nie przychodzi. Może ktoś z Was ma lepsze wytłumaczenie? Z chęcią przeczytam. Pozdrawiam.
może był to ostatni 100 występ...
zbieg okoliczności że się pojawił.
A może Tesla wynalazł komórkę...
Wydaje mi sie ze opcja z klonami jest dosc prawdopodobna!!Angier chcial umierac 100 razy tak jak umarla jego zona. Przerazil sie gdy dowiedzial sie ze toniecie jest jak agonia poniewaz wiedzial co czula jego zona i co czuly jego klony!! Podczas pierwszego uzycia maszyny przez Angiera wydaje mi sie ze klon zabil prawdziwego Angiera ale to bez znaczenia bo przeciez byli z ta sama swiadomoscia. Trzeba powiedziec ze koles mial sporo odwagi usmiercac sie 5 dni w tygodniu. Ten ktory pojawial sie na prestizu nic nie czul wiec mogl to zrobic ponownie i ponownie. Zastanawia mnie tylko pierwsza scenu fuilmu jak leza te kapelusze jest tam powiedziane " are you watching closely ??? " moze ktos kogos zrobil w bambuke moze rozwiazanie z klonami jest banalne ale prawdziwe, a moze jest drugie dno, niewazne. Dla mnie jest to niewazne. Film jest ok. Jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia, ktory z braci zawiazywal wezel na rekach zony Angiera ten co kochal swoja zone czy ten co kochal Scarlet Johanson??
ten co kochał Scarlett.
Bracia mieli trochę różne charaktery - ten co kochał Scarlett był pochłonięty obsesją magii, szukania nowych możliwości, rozwiązań... ten drugi był bardziej zachowawczy - chciał dać za wygraną na końcu, ale jego brat MUSIAŁ zejść pod scenę, co przypłacił stryczkiem. Próba z nowym węzłem pasuje do profilu pierwszego z braci.
Żeby pociągnąć dalej wątek dam wam nowe spostrzeżenia :
1. "Klucz jest metodą" a co było kluczem ? Słowo zapisane na kartce to TESLA. (rozmowa na cmentarzu)
2. Skąd Borden wiedział gdzie szukać Fallona na cmentarzu ?
3. Borden znał TESLĘ dużo wcześniej niż Angier.
4. "Tesla nigdy wcześniej nie zrobił maszyny o jaką pytałem" - mówi Angier do pomocnika Tesli
5. Czyżby Borden miał styczność z maszyną Tesli i klonowaniem wcześniej ?
6. W żadnym z ujęć nie ma pokazanych dobrze łap kota, a jedynie obroża, więc bzdurna prowokacja
7. Co było ostatecznym prestiżem ?
Powrót do normalnego życia.
Odnośnie punktu 1 i 3,nie wiem jak wam ale mi one nasuwają myśl że Borden nie miał brata bliźniaka ale spotkał Tesle wcześniej i sam sie sklonował,a póżniej po prostu go zaakceptował.Jeśli miałby naprawde brata bliźniaka to chyba ktoś by o tym wczesnej wiedzial.A osoba wynajeta na sobowtóra raczej nie obcinala by sobie końcówek.
Być może dzienniek, ale zakładając że się sklonował jeszcze przed poznaniem swojej żony, wówczas jego klon żywiłby jeszcze te same uczucia do swojej żony co oryginał. Poza tym w filmie powiedział (o ile pamiętam) że to był jego brat. Ale koncepcja jest ciekawa i możliwa.
jezeli Angier naprawde sie klonuje to caly film jest tak naprawde bezsensu i automatycznie caly czar pryska.
Wowczas produkcje zaliczymy do gatunku Sci-Fi i w sumie nie mamy nad czym sie zastanawiac, skoro w swiecie stworzonym przez rezysera/scenarzyste ludzie moga sie klonowac za pomoca pradu.
Moim zdaniem, zjawisko jest calkowicie naukowo wytlumaczalne. W innym przypadku - nie ma w ogole co podniecac sie tym filmem. --> To jest skierowane do ludzi ktorzy uwazaja film za zajebisty jednoczesnie mowiac ze maszyna do klonowania naprawde istnieje.
Tak samo jak nie uwierzymy ze david copperfield naprawde sprawil ze statua wolnosci na chwile zniknela, bowiem zdrowy rozsadek kaze nam wierzyc ze jest inne rozwiazanie (bardziej skomplikowanej niz proste stwierdzenie ze to magia).
Wersja o tym ze Tesla stworzyl maszyne ktora potrafi klonowac ludzi, jest wlasnie dla tej czesci widzow ktorzy nie chca tracic czasu na dociekanie prawdy. Dlatego wlasnie ta WERSJA jest nie do przyjecia w przypadku kiedy film chcemy traktowac jako cos wiecej niz zwykla fantastyke.
Moim skromnym zdaniem rozwiazania powinno szukac sie w inny sposob. Przyjac ze angier takze mial identycznego blizniaka (+ sobowtor -to razem daje 3 angierow). Jako ze nie mogl przezyc tego, ze C.Bale jest lepszym magikiem, postanowil wrobic go w morderstwo wlasnej osoby. W tym celu wystawial swoj numer z drzwiami, za kazdym razem zmieniajac sie z bratem - raz to on wpadal do wody, raz jego brat. Angier wiedzial ze w koncu Bale zejdzie pod scene zeby zobaczyc na czym polega haczyk. W przypadku gdyby nie zszedl, brat blizniak wychodzi sobie spokojnie z pojemnika i calosc jest powtarzana przy okazji nastepnego spektaklu (tyle ze teraz bracia angierowie zamieniaja sie rolami). To tlumaczyloby zdanie - "nigdy nie wiesz czy bedziesz akurat bedziesz w skrzyni czy na scenie" (oczywiscie tresc jest inna ale chodzi o uchwycenie sensu).
Oczywiscie pewnie rozwiazanie jest zgola inne ale chodzi tutaj o to zeby pokazac ZE NA PEWNO istnieje.
Inaczej po co umieszczac by nazwiska historycznych postaci jakimi sa Tesla, Edison?
Pozdrawiam
zgadzam sie i podpisuje pod tym co napisałes.w prowadzajac element s-f rezyser moze pozwolic sobie na takie zaskoczenia ale nie smakuje to juz tak jak powinno.i dltaego Iluzjonista jest lepszy:) co do Twojej teorii też chcialbym bardzo znalesc jakies logiczne wytłumaczenie tej calej historii ale nie wierze Angier znalazłby jakiegos sobowtóra który poswieciłby dla niego życie
Obejzalem film poraz drugi!! i powiem Wam ze chyba chodzi tutaj jednak o klony. nie doszukalem sie jakiejs wiekszej glebi a obejzalem ten film bardzo dokladnie. Jest scena w ktorej Angier mowi ze nikt nie dba o czlowieka w skrzyni liczy sie tylko prestiz. Koles mial wielka obsesje na punkcie swojej osoby - zeby byc najlepszym magikiem. Poswiecil siebie wiedzac ze odrodzi sie na nowo przed wpadnieciem do wody. Watek s-f jest prawdziwy w tym filmie moim zdaniem. Slepi pomocnicy, Cutter ktory nie wchodzil pod scene. To wszystko wskazuje na motyw s-f. Co do tego ze Borden sie sklonowal wczesniej, to na bank nie jest prawda. Oni byli rozni a klony bylyby takie same tak jak napisal ktos wyzej. Pozdro
"Oni byli rozni"
W czym niby byli różni skoro nawet żona się nie poznała prze kilka lat małżeństwa ?
Oczywiście z biegiem czasu wszystko zaczęło się zmieniać..
Teraz do analizy :
1. Borden był biedakiem (nie stać go na występy Chung Ling Soo )
2. Borden mówi na końcu do Angiera - "Objechałeś pół świata, wydałeś fortunę, robiłeś straszne rzeczy."
3. Czy to nie tłumaczy przyczyny jego biedy ?
Skąd Borden mógł wiedzieć, że Angier sfinansuje badania Tesli ?
Ponieważ Borden sam dał się nabrać i stracił wiele pieniędzy.
Najprawdopodobniej sam się sklonował, choć gdyby tak było, domyślałby się, w jaki sposób Angier robi swoją sztuczkę "Przeniesionego człowieka".
Generalnie podejrzewam, że jest tak jak w filmie i rozwiązanie jest banalnie proste :
Zostało wyłożone nam na tacy, ale nie chcemy w nie wierzyć ...
Popieram.
To tak jak z testami. Im bardziej kombinujesz, tym bardziej się zamącisz. Podejrzewam, że chcemy wymyśleć swoje rozwiązanie, żeby tak naprawdę uważać się za sprytniejszych albo chociaż tak sprytnych jak iluzjoniści.
PUF!!! i już cię nie ma...
pozwalam ci wrucić tu za kilka dni, ale do tego czasu - wara!
Jaki śmieszny ludzik z Ciebie ... a możesz jeszcze dla mnie poskakać z nóżki na nóżkę i poklaskać ?
Oj bardzo słabiutko z twoją interpretacją. A jeśli chodzi o to, że byli różni to świadczy o tym choćby to, że żona zawsze wiedziała kiedy Border mówił szczerze lub nie, że ją kocha.
MASAKRA ! Nie wiem czy sie smiac czy plakac gdy czytam te 'teorie'. Rozumiem że kilka osob zwyczajnie sobie zakpilo z innych podpuszczajac ich do prowadzenia bezsensownej rozmowy. Jesli jednak ktos ma problem z ta fanstasyczna maszyna do klonow to bedzie to musial to przelknac bo byly to klony. Tesla oddaje mu ta maszyne gdyz wie, ze swiat nie jest gotowy na cos takiego (zarowno w tamtych czasach jak i dzis). Zakonczenie filmu jest wspaniale wlasnie dlatego ze widz docenia poswiecenie Angiera, ktory zabijal siebie samego na koniec kazdego przedstawienia. Nie zabijal zadnego klona tylko siebie (bynajmniej za pierwszym razem bo pozniej zyl juz tylko klon ktory automatycznie stawal sie oryginalem a nastepnie z pelna swiadomoscia popelnial samobojstwo itd.). Tej wlasnie mysli widz nie dopuszcza do siebie i "woli byc oszukany". Podczas gdy przez calosc obrazu Robert Angier jest tym skrzywdzonym poniewaz stracil zone, ostatecznie okazuje sie gorszy od Bordena i Fallona (ktorzy poswiecili swoja zone i zycie dla sekretu). Zarowno jeden magik i drugi zapomnial po co chcial pracowac w tym zawodzie. Dziwie sie sobie, iz wogole zaszczycilem te komentarze moja odpowiedzia.