Naprawdę znakomity film. Trudno mi coś napisać, rozwinąć temat, bo nie chcę zdradzać założenia scenariusza, to mogłoby popsuć przyjemność z oglądania. A 'Prima aprilis' ogląda się naprawdę dobrze. To jest film z klasą, mający swój styl, klimat. Oczywiście, jak to u Amerykanów, jest tu trochę rzeczy infantylnych. Zawsze też można powiedzieć, że można było wytworzyć jeszcze bardziej mroczną, tajemniczą atmosferę (fabuła nawiązuje do "Dziesięciu murzynków" Agaty Christie), ale naprawdę jest to szukanie dziury w całym.
Jednocześnie mam uczucie, że to jest ten rodzaj amerykańskiego (a może światowego) kina, które już nie powróci. W latach osiemdziesiątych Amerykanie starali się jeszcze zachować pewne pozory kultury (choć nie zawsze im się to udawało). Obecnie kino, zwłaszcza z młodymi aktorami w rolach głównych, to jest coś tak strasznego, że przy tym coś od wielu lat wyprawia "Prima aprilis" jawi się jako wzorzec elegancji i dobrych obyczajów.