Tak, jak Trarantino, Jacques Audiard wyczuwa, że trudno być w współczesnym kinie oryginalnym, ostatnio cos takiego widziałem w "Rekonstrukcji" Christoffera Boe, ale można próbować być bardzo dobrym.
Trzeba znać języki kina, spróbować je pomieszać. Nie masz talentu - wyjdzie źle, masz talent i ciężko pracujesz, wyjdzie bardzo dobre kino. Tu wyszło to drugie.
Do tygla wrzucone kino społeczne, gangsterów, magię, kino rodzinne.
Sposobu gotowania i przyprawiania nie analizuję, ostatnia scena (wyjście z więzienia) mówi wszystko - za bohaterem - Malikiem i jego nową rodziną, mniejsza o konsumpcję małżeństwa, jadą samochody-czołgi kupione za gangsterskie pieniądze. Te czołgi służą jego braciom w wierze i to braciom na całe zycie. A stare życie, sprzed więzienia Malik kazał wyrzucić na smieci.
Tempo filmu tylko trochę siada w scenach z żoną przyjaciela i zasypianiem z dzieckiem na piersiach, ale to koniec filmu i rekompensowane przez finał.
Porównanie do "Symerrii" Niewolskiego całkiem uzasadnione. Ale po "Symetrii" Niewolski zrobił raczej mniej udane filmy. Reżyserowi "Proroka" tego nie życzę.