PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=322815}

Prorok

Un prophète
2009
7,3 34 tys. ocen
7,3 10 1 34411
7,2 26 krytyków
Prorok
powrót do forum filmu Prorok

"Prorok" to film niezly - i, wedlug mnie, tylko niezly.
Rzecz jasna, mowi o niezwykle waznym problemie. Niestety (niestety!!!), jest to nieco niespojne, „niedomyslane”, kino „z teza" (a nawet "z tezami")... Tworca filmu ma swoj "jedynie sluszny" poglad na temat glownego bohatera, a wiec i na System: Malik to (do samego konca! - jesli przypomnimy sobie zakonczenie filmu) niewinna ofiara owego systemu, ktora nie dokonuje wyborow, lecz jest do nich zmuszana, a nie majac zadnych innych wzorcow, jakze inteligentnie dostosowuje sie do tych, ktorych dostarcza mu otoczenie. Wszystko to po to jedynie, by przetrwac. Bohatera poznajemy przeciez jako bezradnego sierote-analfabete, ktorego na samym starcie "zmarnowal" nieskuteczny (to eufemizm) system socjalno-edukacyjny (NB: arabski sierota - czy mozna miec w Europie gorszy start?). Do tego wydaje sie, ze Malika aresztowano niemal za niewinnosc (no tak, przy okazji rezyser, nie bez racji zreszta, przypomina, ze policja strasznie sie od kilku lat we Francji rozbestwila - ciekawe dlaczego, hehe)... Ot, "dobry dzikus”, czy moze raczej basniowy „glupi jas” – lub wlasnie „prorok”, ktorego kanoniczny, jakze "ziemski" dualizm dobro-zlo, sacrum-profanum niespecjalnie dotyczy...
Do tego dochodzi nieco „paradokumentalny” wymiar filmu... Co sprawia, ze wierzymy autorowi filmu na slowo, bowiem niewielu z nas tak naprawde zna sierocincowo-przedmiejsko-wiezienna codziennosc.
I ta mieszanka realne-pozarealne wytraca nas z pewnej racjonalnej rownowagi... Nie wiemy, jak interpretowac ten film: czy to rodzaj przypowiesci, alegorezy, kino autorskie, walczace czy tez po prostu kino gatunku à la française...?
I nie wydaje sie to byc zamierzony chwyt...
Oto zreszta czesto obecny grzech francuskiego kina: chce opowiadac w sposob mniej czy bardziej doslowny, bez zamykania sie w „mit(olog)yczny” cudzyslow, a jednoczenie tak bardzo sni o Hollywood...
Swoja droga, czy zauwazyliscie? – Malik ani na chwile nie znika nam z ekranu; obserwujemy go przez caly czas, w kazdym chyba kadrze! A to tez niespecjalnie sprzyja dystansowi... ;) Trudno niekiedy powstrzymac sie od postawy naiwnego widza, identyfikujacego sie z bohaterem, usprawiedliwiajacego go niczym samego siebie – to przeciez nasz wlasny Cien, to przeciez my sami w tym wirtualnym koszmarze, ktory moglby przeciez byc nasza straszna rzeczywistoscia...
Nie pozostaje nam absolutnie nic innego, jak wspolczuc „swietemu” Malikowi niewinnie czyniacemu zlo (czy to naprawde zlo? ) i pomstowac na niedobry swiat, ktory go do tego zmusza.
Co bynajniej nie oznacza, ze autor filmu zupelnie nie ma racji! Moje serce jest mocno czerwone... Problemy, ktore tak nachalnie nam tu pokazuje, jak najbardziej istnieja. Rasizm, wykluczenie, przemoc, korupcja,... skacza nam do oczu nie tylko w kadrach „Proroka”. Francja za panowania Mikolaja I Niewielkiego stacza sie coraz bardziej na bandycko-prawicujace, aroganckie, reakcyjne, neoliberalne dno...
Nie lubie jednak, gdy kino pokazuje swiat w sposob czarno-bialy. Nie lubie, gdy jest politycznie poprawne(nawet jesli chodzi tu o lewicujaca – a wiec nie do konca mainstreamowa – polityczna poprawnosc). Nie lubie, gdy nie daje mi wyboru. Nie lubie, gdy mna manipuluje. Nie podoba mi sie filozofia autora filmu, bowiem smiem twierdzic, ze spoleczny determinizm + metna metafizyka nie wyjasniaja wszystkiego...
Szkoda wiec, ze zamiast wielkiego filmu mamy tu kino niemalze propagandowe, pachnace pewna manipulacja, nawet jesli chodzi tu o bardzo wazny i z wielu wzgledow trudny przekaz... Ale francuska „kawiorowa artystyczna lewica” lubi ten gatunek... Grand Prix, pare gladkich slow z kieliszkiem w reku – i jestesmy rozgrzeszeni.
Gdzie sie podziali prawdziwi, swiadomi, madrzy lewicowi intelektualisci...!!!???

ocenił(a) film na 9
heureka7

Nie doszukiwałbym się tu od razu jakiejś propagandy, czy manipulacji, przynajmniej ja tego tak nie odebrałem. Z drugiej strony - czy wygłaszanie publicznie jakiegoś poglądu, nieważne, czy politycznego, czy prozaicznego sposobu widzenia świata, nie jest już z gruntu pewną propagandą... propagacją tychże poglądów?

W filmie można zaobserwować (tak mi się wydaje) polemiczne ustosunkowanie się do, tzw. "poprawności politycznej" - konstruktu światopoglądowego cokolwiek dziwnego, wręcz niedorzecznego. Problemy rasowe, regionalne patriotyzmy, podział my-oni, inność, która może się nie podobać, a wręcz drażnić - to wszystko istniało i istnieć będzie, przynajmniej dla takich ludzi i społeczeństw, jakie znamy obecnie. Twórca wcale nie podważa tych relacji między-osobowych/grupowych, nie maskuje i nie ukrywa ich pod tą hipokryzją modnej poprawności politycznej.
Nie chodzi też wcale o usprawiedliwianie gł. bohatera. Wydaje mi się, że identyfikacja z nim, ma na celu stopniowo nasilające się wytrącanie widza z systemu naiwnych stereotypów, jakimi karmią nas "mądrzy tego świata". To prawdziwa wyprawa w warunki, gdzie egzystencja zostaje sprowadzona do prymitywnych zachowań i atawizmu psychologicznego. Tu być może nie decyduje nawet etnocentryzm, ale siła grupy, przy jednoczesnym zaakcentowaniu faktu, że jest się zdanym tylko na siebie.

Teraz wystarczy te rzekomo odizolowane realia więzienne, skonfrontować z tym, co dzieje się na ulicach, w firmach, w polityce i ogólnie - w szeroko pojętych stosunkach społecznych. W końcu wyjście na przepustkę i załatwienie kilku spraw nie jest wielkim problemem. Te układy i interesy śmiało wychodzą na świat, bez skrępowania pozyskują nowe rynki (nawet międzynarodowe), nowych ludzi, nowych klientów...
Wydaje mi się, że ten obraz pozostawia dyskurs aksjologiczny zupełnie z boku i nie angażuje swej narracji w opozycję dobre-złe. Tak po prostu jest i kropka. W takich warunkach (jak i w każdych innych) możemy liczyć na siebie i jeśli nauczymy się wysnuwać jakieś poprawne (w sensie pragmatycznym) wnioski z otaczających nas realiów, to możemy się czuć naznaczeni, namaszczeni, predysponowani, czy co tam jeszcze innego. W dzisiejszych czasach można powiedzieć, że bóg sprzyja nawet terrorystom, zabijających setki ludzi w jednej akcji. Oczywiście powiemy, że to ich bóg, ale czy nie jest tak, że każdy ma swojego?

Warunki życia wymagają od nas elastyczności, służalczości - życie, to poświęcanie siebie i swej godności, jeśli nie w ten, to w inny sposób. Każdy jest od czegoś zależny, każdy czemuś podlega, każdy jest powołany do tego, aby sobie jakoś radzić. Niektórzy, tak jak Malik, zaczynają niejako ze stratą na starcie, ale nawet dla takich nierokujących na przyszłość przypadków, może się znaleźć odpowiednie miejsce w świecie. Trzeba tylko szukać, kombinować i nigdy nie zapominać, że jest się zwierzęciem, rzekomo stadnym, ale i tak samotnym przez całe życie.
Wydaje mi się, że film jest właśnie dekonstrukcją różnego rodzaju mitów aksjologicznych, społecznych, politycznych, itp. Świat, zwłaszcza w warunkach takich, jak więzienie, w gruncie rzeczy jest czarno-biały.
To codzienny, zachodnioeuropejski komfort wolnego wyboru (a w zasadzie taki mit, w który wierzymy), pozwala nam patrzeć na świat w sposób dowolny, z całym wachlarzem możliwości. Ale pomimo tego, że kulturowe urozmaicenie roztacza przed nami tyle opcji, wciąż zanurzeni jesteśmy w tym prostym ładzie, jakim rządzi się natura i który ujawnia się w sytuacjach, kiedy ta cała nadbudowa kulturowa przestaje działać i obowiązywać.

Warto jeszcze przez chwile zastanowić się, co stałoby się z Malikiem, gdyby nie trafił do więzienia (choć wydaje się, że wcześniej, czy później było to raczej nieuniknione). Jakby poradził sobie w społeczeństwie, między "normalnymi" ludźmi? Myślę, ze jego sytuacja jest beznadziejna: sierota, sam, bez wykształcenia, jakichkolwiek umiejętności, niemal bezwolny. To człowiek niejako skazany na margines i wykluczenie - wcześniej czy później musiałby zboczyć na drogę przestępstwa, najprostszą i jednocześnie najprymitywniejszą metodę polepszenia sobie warunków bytowania. Tymczasem warunki więzienne pozwalają mu się kształcić, zarówno w sensie edukacji, jak i wyuczenia pewnych umiejętności obcowania z ludźmi. "Resocjalizacja" nie oznacza tu uspołecznienia w tym obiegowym sensie, ale nawiązanie odpowiednich kontaktów, które umożliwiają w jakimś sensie egzystowanie w społeczeństwie - "resocjalizacja" to opanowanie podstawowych umiejętności i pozyskanie wiedzy na temat tego, jak społeczeństwo działa, jak to się wszystko kręci.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
parura

A tu proszę, jak ktoś by chciał: dość obiektywna recenzja, całkiem bliska mojej percepcji tego filmu http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=39464&sekcja=recenzja&ri=6964

ocenił(a) film na 9
parura

Gratuluję panowie inteligentnych wypowiedzi. Jak widać, myślących ludzi jeszcze nie do końca wywiało z tego portalu. Obaj w zasadzie macie rację (bo gdybym chciał się przyczepić do tego filmu, robiłbym to od tej samej strony, co heureka7, choć musiałbym robić to na siłę i bez przekonania), lecz więcej ma jej moim zdaniem parura. To jest jednak zbyt inteligentny film i odporny na zarzuty o prostą (tacką) lewicowość, a rozciągnięcie rozważań poza mury więzienia obala ten sposób krytyki u podstaw i rzeczywiście jest perspektywą bardzo płodną poznawczo i interpretacyjnie. Analogii nie trzeba szukać daleko.

Dziwi mnie jednak tak niska ocena paruro, bo widać że głeboko wszedłeś w ten film. Ode mnie otrzymuje spokojnie dyszkę, albo lepiej - jednak zdaje się najciekawsza rzecz, jaką widziałem z tego roku.

ocenił(a) film na 9
zamarzniety

Hey! Co do mojej oceny, masz w zasadzie rację... Od tamtej pory oglądałem ten film jeszcze dwukrotnie, za każdym razem bardziej doceniając jego wartość i wymowę, jednak oceny na FW nie podniosłem. Może dyszka to ciut za dużo, ale blisko 9 na pewno. Podnoszę.. ;)
Pozdrawiam!