Dokładnie...fajnie się ogląda tego typu filmy ,ale na napisach końcowych człowiek się zastanawia o co w sumie chodziło,a po miesiącu ciężko wydobyć szczegół o którym opowiada kolega/koleżanka.Takie liche 7/10.

UWAGA ! SPOILER W MOJEJ WYPOWIEDZI !!!!!! (Jeśli nie chcecie psuć sobie seansu, uciekajcie)


Pierwsze 30 minut było dosyć nudne, kilka razy pomyślałem żeby wcisnąć pauzę. Całe szczęście potem było już w miarę ok. Jednak rzeczą która wkurzyła mnie w tym filmie to brak jakiegokolwiek wytłumaczenia historii Luke'a. Po filmie wiem tylko tyle że był kiedyś zatrudniony przez "policję" w NY do pozbywania się przestępców i potencjalnych terrorsytów. Nie mogę też pominąć tego dlaczego w sumie Mei ocaliła jego życie? Chcąc się zabić w metrze, powstrzymało go sekundowe spojrzenie na dziewczynkę, może jestem debil, no ale nie kumam. Podsumowując film jest całkiem spoko na leniwy wieczór z piwkiem w ręce, ale daleko mu do flagowych produkcji Stathama, takich jak Transporter czy Adrenalina.

Wydaje mi się, że chciał oszczędzić małej dziewczynce widoku samobójcy. Trochę naciągane, ale wziąwszy pod uwagę dziecięcą ciekawość i chęć zobaczenia co się stało, to taki widok mógłby pozostawić ślad na psychice młodego organizmu (Luke nie miał pojęcia kim była ta dziewczynka i jak wstrząsające rzeczy już widziała). Odszedł od pomysłu samobójczej próby i dotarło do niego co właśnie chciał zrobić. To są tylko moje przypuszczenia. :)

No nie wiem czy masz rację. Luke miał gdzieś ludzi na stacji, ale tylko Mei zwróciła jego uwagę ? Jak dla mnie mocno naciagana scena która w zasadzie była zbędna. Mogli już zrobić tak że Luke pomaga Mei która dopadli ruscy szarpali czy coś. No ale że biegł za nią to juz jest głupota totalna :/ Bo po co ? Człowiek który chce się zabić raczej nie przykłada dużej wagi do tego czy ktos patrzy, to jest jego "moment" .