Jak wiadomo nie da sie stworzyć filmu w 100 % obiektywnego tak samo jak nie da się stwierdzić czy kara śmerci jest słuszna czy nie. Ale to mnie urzekło naprawde. [spoiler] Dostał na co zasługuje, przyznał sie i został słusznie skazany na śmierć. Dziwią mnie wasze posty. Większość uwarza że ten film jest anty karze smierci, ja uważam inaczej: to niezwykle rzetelnie przedstawiona relacja z egzekucji gdzie mógł się wypowiedzieć zarówno skazany jak i rodzice zamordowanych osób. A werdykt był sprawiedliwy bo na koniec przecież przyznał sie do winy. I w moim subiektywnym mniemaniu okrutni mordercy powinni ...
Zabijając mordercę, stajemy się mordercami. Rodzina skazanego też cierpi z powodu jego braku, a my jesteśmy za to cierpienie odpowiedzialni. W takim razie nas jako morderców także powinno się skazać na śmierć...
W czym bylibyśmy lepsi od skazanego? Dlatego, że działamy z zemsty? Nikt nie wróci życia zmarłemu, będzie tylko więcej trupów i krew na naszych rękach. Myślę, że czymś takim stoczylibyśmy się do poziomu mordercy. Tylko, że w niektórych przypadkach ofiara miała szansę uciec, bronić się. Skazany na śmierć tej możliwości nie ma.
Zastanawiam się jeszcze nad tym jak czują się osoby, które dokonują kary śmierci. Czy mają jakieś wyrzuty sumienia? Czy może starają się w ogóle, o tym nie myśleć.
Pobierajac podatki, stajemy się zlodziejami. Rodzina podatnika też cierpi z powodu braku pieniedzy, a my jesteśmy za to cierpienie odpowiedzialni.
W czym bylibyśmy lepsi od zlodzieja? Dlatego, że działamy zgodnie z prawem? Nikt nie zwróci pieniedzy podatnikowi, będzie tylko mniej pieniedzy i kasa na nasze zachcianki. Myślę, że czymś takim stoczylibyśmy się do poziomu zlodzieja. Tylko, że w niektórych przypadkach ofiara miała szansę uciec, bronić się. Podatnik tej możliwości nie ma.
Zobacz co sie dzieje w meksyku, po aresztowaniu dziewieciu mafijnych bosow, znaleziono martwych 11 policjantow. Jak spoleczenstw ma sie bronic przed takim zagrozeniem? Kto sie tam kogo boi? Bandyci policji czy policja bandytow? Myslisz ze nawet jesli tych mordercow zlapia, to oni przez chwile w wiezieniu zastanowia sie nad ofiarami, nad tym co czuja teraz ich bliscy, przezywajacy codziennie dramat, zyjac bez meza, dziecka, ojca? A dla mafiozow to byl tylko kolejny dzien 'pracy', pewnie nie pierwsza ofiara na koncie, moze tez nie ostatnia...
Starałam się przedstawić pewien sposób myślenia. Ty potwierdziłeś go kolejnym przykładem. Tylko jest różnica między działaniem opartym na prawie a zemście. Zemsta (mówię o karze śmierci) może być zgodna z prawem lub nie... Poza tym podatki 'oficjalnie' ;) pobierane są ze względu na państwo, znaczy to, że my korzystamy pośrednio z odebranych nam pieniędzy.
Według mnie zabijając (nie ważne kogo, po co, za co...) stajesz się mordercą. Nie zmienia to faktu, że jakby ktoś zabił bliską mi osobę, sama z chęcią bym mu się odpłaciła tym samym. Taka chyba natura ludzka...
Taki 'mafiozo' pewno nie przejmie się swoimi ofiarami. Ale dalej nie wiem jak funkcjonują ci ludzie, którzy wykonują wyroki. Na pewno są 'znieczuleni' codziennością i w końcu pozbywają się morderców - zagrożenia dla społeczeństwa, ludzi, którzy popełnili straszne czyny.
czyli jak ktos wbiegnie ci pod kola i go smiertelnie potracisz to ludzie maja prawo nazywac Cie morderca? (czy tez morderczynia jesli takie slowo istnieje)
Ciekawe pytanie... Jeśli to naprawdę nie była moja wina, to myślę, że nie powinno się nazwać mnie mordercą. Bo jeśli tak, to rodzice, którzy nie dopilnowali dzieci (np.: dziecko utopiło się, wpadło pod samochód...) też byliby zabójcami? Według mnie nie. Dla mnie mordercą jest ten kto świadomie dążył do zabicia danej osoby.
no wlasnie, wiec jesli z kodeksie karnym jest napisane ze za porwanie i zabojstwo przewidziana jest smierc, a mimo to ktos planuje porwanie a potem morduje porwanego to po prostu kladzie glowe na torach,
to nie jest zadna zemsta, to jest poprostu konsekwencja
Masz racje. Jednak dla mnie zabijanie zawsze będzie zabijaniem, nawet to 'zgodne z prawem' (kara śmierci). Nie ważne, czy robimy to my czy on.
Sama nie wiem czy powinno się ją stosować, ale na pewno powinno się nazywać rzeczy po imieniu. Znaczy kara śmierci, eutanazja, aborcja... zawsze będzie zabijaniem.
Tak, napisałem kiedyś pracę o eutanazji, gdzie stwierdziłem, że eutanazja, chociaż w wielu wypadkach dopuszczalna, zawsze pozostaje zabójstwem. Eutanazja jest zła, ale w porównaniu z ogromem cierpienia, jaki musi znosić nieuleczalnie chory, jest tzw. mniejszym złem.
Zabijanie tych, co dopuścili się ohydnych zbrodni, też pozostanie złem. Ale jestem za karą śmierci, bo uważam, że zemsta jest ZAWSZE słuszna. Taki jest mój światopogląd. Może wynika z tego, że odrzuciłem wszelką metafizykę, nie wierzę w duszę ani Boga, boga czy bożka, nie wierzę też w zbawienie czy potępienie po śmierci. Wszystko zależy tylko od ludzi, którzy obecnie istnieją. Dlatego zwyrodnialcy powinni płacić za swe czyny głowami.
Niejakim kompromisem mogłoby być takie rozwiązanie: najpierw sąd i dochodzenie, czy człowiek jest winny czy niewinny. Jeśli okazał się winny, jeśli dopuścił się przerażającej zbrodni, najlżejszą karą, winna być kara dożywotniego pozbawienia wolności. Natomiast o karze śmierci decydowaliby najbliżsi krewni ofiary jako że ich najbardziej interesuje, co stanie się z mordercą ich dzieci, matek, żon, ojców itd.
Oczywiście to tylko taki szkicowy pomysł, co wpadł mi przed chwilą do głowy. Nie ma co o niego wieszać na mnie psów :)
Temat wydawałoby się oklepany na wszystkie możliwe sposoby - niesłusznie skazany na śmierć , któremu widz ma współczuć , którego ma żałować i z którym ma uczestniczyć w jego ostatnich chwilach na ziemskim padole.Wydawałoby się , bo Poncelet jak wyżej wspomniałem nie jest taki do końca niewinny. Po drugie przez zdecydowana większość filmu gra mającego głębok w nosie wszystko i wszystkich potwora , niedostępnego i niewykazującego żadnych typowych dla człowieka u kresu jego żywota uczuć. Dopiero z czasem odwiedzająca go zakonnica rozbudza w nim poczucie winy i w końcu szczere przeprosiny i prośbę o przebaczenie .
@Zimna Herbatka-"Tylko, że w niektórych przypadkach ofiara miała szansę uciec, bronić się. Skazany na śmierć tej możliwości nie ma."
Jak to skazany nie może uciec z rak kata?Są odwołania,rożne procedury i więcej czasu niż miała go ofiara.W pewnych okolicznościach jest możliwa zamiana NWK na dożywocie.Film mi osobiście się bardzo podobał,bo po prostu był ciekawy.Poza tym bardzo uczciwie ujął ten problem.
Jak się ogląda ten to zastanawiające jest tylko to,ze ten zwyrodnialec miał tak wygodna,'humanitarna' i lekka śmierć i wiele 'przywilejów',których nie miały ofiary i ich rodziny-tak jak np.pożegnanie się przed śmiercią z najbliższymi.
Nie wzruszył mnie ten film ani nie wstrząsnął,ludzie cierpią i umierają w o wiele gorszy sposób niż ten morderca i to zupełnie niewinnie.