Lubię filmy Almodovara, ale kręcenie komedii powinien on chyba pozostawić innym reżyserom. Prócz sceny tańca stewardów nie śmieszy tam absolutnie nic.
Ale przecież humor w filmach Almodovara jest od zawsze, więc cięzko mi uwierzyć, że nie było wesoło... Nie widziałam póki co, zatem wypowiem się po 10 maja.
Alez wlasnie nie! Wypowiadaj sie, smialo! :)))) patrz ile osob juz tu zjechalo ten film widzac tylko trailer :)))
Calkowicie sie nie zgadzam. Gdybys zyla w hiszpañskiej rzeczywistosci, smieszylby Cie nawet dialekt andalúz juz w pierwszej scenie filmu i obsesja na punkcie opowiadania kazdej chwili zycia w sieciach spolecznosciowych, poprzez modlitwe do skladanego oltarzyka, o darkroomach, mamadora experimental (doswiadczalna obciagaczka), przemieszanie klasyka drinkow (agua de valencia) z meskalina, az po lotnisko-widmo w Castellón na ktorym jeszcze nikt nie wyladowal od jego powstania. Mozna by tak wymieniac bez konca, ale nie bede opowiadal filmu. W zasadzie jedynym niepasujacym watkiem jest scena z wiaduktem.
ale chyba nie każdy mieszka w Hiszpanii i ma do tego prawo... Powstają zarzuty, że polskie kino jest nazbyt polskie, to dlaczego gdy zrobi Hiszpan kino nazbyt hiszpańskie odrazu winić odbiorców. Daj spokój...
Chyba się nie zrozumielismy :) przecież nikogo nie obwiniam, po prostu nie zgodzilem się z opinią. I też mam do tego prawo. Zatem kto tu powinien dać spokój?
Przecież ja ci nie zabraniam mieć własnego zdania i nigdzie tak nie napisałem. Jedynie Twoja argumentacja mi się nie podoba, bo to brzmi jak: gdyby słonie miały dłonie. Co do filmu to wydaje się strasznie słaby i nie Almodovarowski no ale to mój subiektyw i jeszcze go nie widziałem. Poczekam i popatrze.
No, wlasnie. Chyba dobrze jest napierw samemu obejrzec, a nie opcja "Nie widzialem, to sie wypowiem" :)))
Zgadzam się w zupełności. O ile większość filmów Almo jest uniwersalnych, to ten jest wybitnie zakorzeniony w obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej Hiszpanii i cóż na to poradzić, jeśli ktoś tej rzeczywistości za bardzo nie zna, to naturalnie tego nie wychwyci. Pewnych rzeczy nawet się nie da przetłumaczyć w 100% w polskich napish - jak wyżej wspomniany akcent andaluzyjski i wiele określeń (jedno z moich ulubionych - "mescalina culera" :P). Gdyby nie to, że oglądałem ten film w Hiszpanii, to bym wielu rzeczy nie zrozumiał, np. aluzji do obecnie panującego króla :P I nie ma tu nikogo za ten stan rzeczy winić - Almodóvar miał prawo taki film nakręcić, a obcokrajowcy mają prawo go nie zrozumieć w 100 procentach. Zresztą reżyser zapowiadał, że będzie to komedia erotyczna i powrót do jego pierwszych, niepoprawnych politycznie filmów. I tak się właśnie stało. Więc jeśli ktoś się spodziewał typowego "almodrama" jak z ostatnich lat i to jeszcze z dużymi rolami Pene & Antonio, to stał się ofiarą dezinformacji.
Po ocenie rozumiem, że widziałeś film. Mógłbyś zdradzić czy dużo tu Penelope? Sądząc po zdjęciach, to raczej bardzo mało, a wszędzie widnieje praktycznie jako jedna z pierwszych osób z obsady, co mogłoby oznaczać, że jest nawet główną bohaterką.
dokładnie! ich rola to kilka minut!
film jest bardzo słaby nie spodziewałam się, że az tak źle mozna coś nakręcić
Film jest rewelacyjny,jedyny w swoim rodzaju.Nie jest żle nakręcony ale jest niezrozumiały dla Polaków.Poza Banderasem i Penelope gra w tym filmie cała plejada gwiazd hiszpańskich.Problem negatywnych ocen filmu polega również na tym,że cała wiedza o kinamatografii hiszpańskiej zaczyna się i kończy na Banderasie i Penelope Cruz.
Potwierdzam, bardzo krótka scenka na początku filmu, która jest pretekstem do akcji całego filmu ;)
Po wpisach na forum widać również,że cała wiedza na temat kinematografii hiszpańskiej zaczyna się i kończy na Banderasie i Penelope Cruz..Żeńska część widowni sugerując się polskim tytułem i nazwiskami jedynie dwóch gwiazd jako zna spodziewała się nieskomplikowanej,prostej komedii romantycznej z happy endem.
Zgadzam się w 100 % z @YHM_YHM i @norsar.. Mimo, że "nie znam się" na kinie hiszpańskim a wiedzę na temat sytuacji politycznej tamże czerpię jedynie z prasy i od znajomego Hiszpana to nie miałam większych problemów ze zrozumieniem filmu. Bawiłam się na nim bardzo dobrze bo film jest przezabawny a jedyna scena, która akurat mnie nie rozbawiła to taniec stewardów. Miło dostać od czasu do czasu dawkę prawdziwego inteligentnego humoru - dla odróżnienia od płytkich choć czasem całkiem zabawnych amerykańskich komedyjek lub od ich kompletnie nie zabawnych polskich podróbek. I jeszcze postulat - Polscy twórcy filmowi mogliby od czasu do czasu też wybrać sie do kina i zobaczyć, że nie samym dramatem człowiek żyje. Brak satyry w PL kinie to jego zdecydowana bolączka...
Szczerze to ja pomimo tego, że znam sytuację w Hiszpanii i kulturę hiszpańską to nie do końca wczułam się w klimat tego filmu. Nie przepadam za komediami Almodovara, mam wrażenie, że nie do końca leży mi jego humor komediowy, bardziej lubię czarny humor z jego dramatów. Może to tak jak z jego dramatami, po prostu to filmy nie dla każdego, no i może to i lepiej :)
Wystarczy rzut okiem na twoje wpisy pod innymi filmami i obrażasz w każdym wpisie albo twoje posty są kasowane za niezgodność z regulaminem. Bluzgasz na innych uzytkownikow, bronisz ONR'u, PiS'u, masz jakieś obsesje na punkcie tożsamości narodowej, jesteś antysemitą. Masz jakiś poważny problem, skoro chodzisz na filmy Almodóvara który jest gejem i takie też wątki wrzuca. Ja akurat z takich jak ty się śmieję i nie zamierzam dalej prowadzić dyskusji.
Patrz, jak mnie rozgryzłeś. Homolobby mi płaci grubą kasę. Chyba zabolało, że potrafię się odgryzc i nie siedzę cicho dając się obrażać.
Trzeba się umieć śmiać z hiszpańskiego dowcipu bo niestety jest on całkowicie odmienny od polskiego.Chociazby m.in. scena z ołtarzem w walizce i modlącym się gejem jest rewelacyjna.U nas by to nie przeszło bo byłby zaraz krzyk o obrazę uczuć religijnych.
Oczywiście Hiszpania już dawno wstała z kolan. Najbardziej podobało mi się przyjęcie Benedykta XVI w Barcelonie hahaha TVE miała problemy z transmisją wydarzenia, bo na trasie jego przejazdu było więcej jego przeciwników niż zwolenników. Istna komedia ;)
Niestety w Polsce były,są i będą tematy tabu a każdy najmniejszy sprzeciw wobec Kościoła powoduje artystyczną banicję jak to się stało ostatnio z jednym z kabaretów.Zarówno Anglicy jak i Hiszpanie potrafią żartować zarówno z głowy państwa jak i z kościoła.I jak na mój gust jest to zrobione w bardzo fajny sposób.W Polsce za to grozi wiezięnie.Zresztą sam widzisz po wpisach na temat filmu,nienawiśc,nienawiść i jeszcze raz moherowa ciemnota.
Niekoniecznie znajomość realiów hiszpańskich (które nie są mi obce) sprawi, że komuś spodoba się ten film. Wspomnę, że miałam "przyjemność" go oglądać w hiszpańskim towarzystwie, ale ono także było zniesmaczone jego poziomem.
Ach, popatrz, film akurat oglądałem w najbardziej konserwatywnej części Hiszpanii (València) i sala raz za razem wybuchała śmiechem. Musiałaś trafić na jakieś rozmodlone towarzystwo lub zniesmaczonych wszystkim "peperos", albo z Ameryki Południowej, tamci nadal tkwią na kolanach. U mnie ani nikt ze znajomych nie był zniesmaczony, ani kolegów i koleżanek z pracy. Na sali kinowej śmiali się nawet starsi ludzie. Film zebrał całkiem niezłe recenzje i zarobił porządną kasę. Co nie znaczy że musi podobać się każdemu.
skoro sala wybuchała śmiechem, znaczy że Hiszpanie są strasznie naiwni. Nigdy nie pojmę jak można śmiać się z tak płytkich "żartów", jeszcze zagranych w tak hiszpański sposób, z egzaltacją godną głupiej, rozkapryszonej trzynastolatki. Żenada... film dla ciot (nie mylić z normalnymi homoseksualistami!)
totalen agree.
z tym, że ów taniec również był żałosny. Fajny był tylko ten aktor co grał z Grnicah miłości.
Jak się nawet nie zna nazwisk aktorów to się nie komentuje filmów.Fajny aktor stąd czy stąd niewiele mówi,jak się nie wie o czym to się nie pisze.
Oczywiście, że są - wśród niewybrednych rozmów pojawiają się świetne dialogi.
Film nie jest słaby i zły jak sądzi znakomita większość komentujących - nie jest po prostu tym czym założono, że powinien być - to nie jest grzeczna i słodka komedia dla widza, który chce się rubasznie zaśmiewać w piątkowy wieczór. Dla nieznających twórczości Almodóvara ze wczesnych lat 80-tych film może okazać się kąskiem nie do przełknięcia - zbyt szokującą, krytyczno - prześmiewczą kpiną reżysera ze współczesności. Almodóvar bez ostrzeżenia i bezwzględnie wyśmiewa ludzkie przywary - dwulicowość, fałszywą pobożność, powierzchowność, brak samoakceptacji, nieumiejętność pogodzenia się z prawdą o nas samych - tworzeniem mitów na własny temat. Film ma cierpką i gorzką wymowę, jednak jak zwykle bywa u Almodóvara wygrywa jego sympatia do człowieka i dziecinny optymizm. Na pewno nie jest to kino dla widzów pozbawionych dystansu, autoironii i krytycyzmu - bo Almodóvar ośmiesza każdego - paleta bohaterów jest tak szeroka, że każdy znajdzie na ekranie własne grzeszki i oberwie od reżysera, który tym filmem udowodnił, że jest świetnym obserwatorem rzeczywistości.
Niestety nie dojechałem nawet do połowy filmu...lipa totalna. Najgorszy film w dorobku Hiszpana. Z daleka.
Gdyby niektórym przyszło obejrzeć "Pepi, Luci, Bom..." to dopiero byłaby ostra krytyka.
Szczerze powiem, że dziwi mnie ten krytyczny ton takie "American Pie" czy "Głupi i głupszy" mają rzeszę fanów - mimo prostackiego humoru, a mówienie wprost o pewnych sprawach w "Przelotnych kochankach" tak oburzyło widzów.