Przede wszystkim brawa za tematykę filmu - niespieszne życie mazurskiej wioski Czukty pod Oleckiem - małej ojczyzny zarówno dla jej wiejskich mieszkańców, jak i dla przyjezdnych, a nawet osiadłych tu artystów. Życie jednych wpływa na drugich i wzajemnie, są sobie potrzebni, lubią się, pomagają sobie, otwierają sobie nawzajem drzwi do innego świata (przyrody, ciszy, ale też teatru czy malarstwa). Symbioza różnorodnych, barwnych i zwyczajnych mieszkańców Czukt jest piękna i wzruszająca.
Piękne sa też zdjęcia!
Minusem jest gra aktorów-amatorów (bo jest to półdokument półfabuła) i zgrzytająca, mało wtopiona, mało przekonująca postać głównego bohatera Wiesława Bołtryka - w przeciwieństwie do zasymilowanego, naturalnego malarza Wojciecha Łukasika.
Film tematycznie bardzo podobny do Nowicy ("W Nowicy na końcu świata"), ale mu nie dorównuje. Nowica jest dla mnie arcydziełem - w mistrzowski sposób pokazuje mieszankę kultur, grup etnicznych, religii, osobowości, jakie zgromadziły się w Nowicy. W filmie o Czuktach tego brak...
film trzeba zobaczyć żeby go ocenić:) w filmie opisane jest prawdziwe życie mieszkańców nic nie jest udawane każdy jest szczery nikt nie udaje.. prawda niektóre zdarzenia są wymyślone jak np. Pani Ania sprząta u Wojtka mieszkanie. Ogólnie polecam obejrzenie filmu:)