Czy ja dobrze rozumiem, że:
1) antyterroryści najpierw ostrzelali budynek gazem, a potem poszli go szturmować nie tylko bez masek przeciwgazowych, ale nawet nie zasłaniając oczu goglami, które mieli na hełmach?
2) Stopczyk, stary UBek, sprzedał kumpla za szluga?
3) w centrum Warszawy od 40 lat stoi ogromna niezamieszkana i nieużytkowana nieruchomość, której deweloperzy nie wzięli w obroty?
4) ruscy z GRU jeżdżą sobie przez nikogo nie niepokojeni z bronią po mieście?
5) jedna drużyna antyterrorystów idzie szturmować budynek nie tylko z różnym uzbrojeniem, lecz nawet różnym umundurowaniem?
6) szeregowy policjant mieszka w sporej willi na przedmieściu Warszawy i nikt nie zadaje pytań skąd ma pieniądze? Do tego wozi strzelbę w bagażniku prywatnego auta?
To tak na szybko, bo nie chce mi się za dużo przypominać. Liczba oczywistych bzdur w tym filmie jest dramatyczna, jak na tak dobrego reżysera. Jedyna dobra scena, to spuszczenie w kiblu Franza przez Spinakera.