Zwykle kontynuacje hitów kinowych pogrążają te hity, a już trójki są zwykle denne. W tym przypadku tak nie jest, dwugodzinny film ogląda się z zainteresowaniem, głównie dzięki Dorocińskiemu i Lindzie, Pazura bardzo słaby, brzydko się zestarzał i nie ma już tego czaru(sia) sprzed trzydziestu lat, to samo dotyczy Frycza, który gra dużo poniżej swojego zwykłego poziomu, film jednak wart obejrzenia