Ludzie zachwycający się tu tym filmem, albo mają coś z głową, albo zarabiają na pisaniu farmazonów w internecie. Film robiony na siłę, jedynym pomysłem było zarobienie kasy. Pasikowski chciał zrobić modny film na podstawie historii gangsterów, ale akurat nie znał żadnego gangstera, i nie wiedział gdzie jest księgarnia, więc połączył kilka historii, które pamiętał z wiadomości, i to niezbyt świeżych, jak sprawa Litwinienki. Film bardziej niż kontynuację, przypomina parodię Psów. Tylko, oprócz jednego/dwóch tekstów, nie ma w tym filmie nic śmiesznego. Już od pierwszej sceny, wszystkie sceny są czerstwe, jak główni bohaterowie. Pazura się stara, ale udowadnnia tyle, że jego czas się skończył, i w prawdziwym życiu, też powinien zostać prezesem związku działkowców. Za to Linda ma wywalone jajca, i nawet nie sprawia wrażenia, że mu zależy. Reklamowany w trailerze Żmijewski jest tu tylko statystą, i nie ma co się dziwić, że nie chciał tracić więcej czasu na to badziewie. Dorociński i ten rudy próbują coś ulepić z tego kału, ale z pustego i Salomon nie naleje. Jest to film akcji, więc braki w scenariuszu i grze aktorskiej mogłyby nadrobić dobre sceny strzelanin, ale są tak samo słabe, jak wszystko inne w tym filmie. Lepiej dla widza by było, gdyby Franc dostał dożywocie i zgnił w więzieniu, zamiast gnić na ekranie.