W tym filmie scenariusza chyba nie było. Nic nie trzyma się kupy. Od pierwszych scen panuje chaos, zaczynają się wątki, które nie wiadomo jakie mają znaczenie, bo nigdy się nie kończą. Sceny są w jakimś abstrakcyjnym dla mnie porządku, ani się nie uzupełniają ani nie pomagają zrozumieć co autor miał na myśli. Ogólnie odniosłam wrażenie jakby a) nakręcili w sumie z 6h materiału ale musieli to poszatkować i zlepili jako tako, żeby dało się to jakkolwiek oglądać lub też b) ktoś na panu Pasikowskim wymusił nakręcenie 3 części Psów, toteż nawrzucał tam pełno twarzy, tekstów i nawiązań do jedynki i dwójki, wybełtał to z młodym pokoleniem i światem jaki dzisiaj mamy, a na koniec ubił wszystkich bohaterów żeby nie kazano mu przypadkiem kręcić części numer 4. Motyw romansu pana Dorocińskiego jest po prostu tragiczny. Fatalnie i nieżyciowo poprowadzony, drewniano zagrany, kompletnie niepotrzebny. Przez połowę seansu zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem pastisz, jakaś celowa stylizacja na film klasy B tudzież programy quasi dokumentalne w stylu "Sędzia A.M.Wesołowska” itd. Oj wiele tam było momentów, gdzie jako w miarę inteligentny widz czułam się wręcz wykpiona. Kilka dobrych scen - nakręconych jak dawniej, świetny pan Frycz i fajny pan Linda - tu na plus. Zaskakująco ciekawy pan Fabijański. Pan Pazura usilnie nawiązywał do swojej postaci sprzed 30 lat. Pan Dorociński mam wrażenie sam źle się czuł w tym co było grane. Najlepszym, najjaśniejszym punktem całego filmu jest muzyka - jako poszczególne utwory, a nie ścieżka dźwiękowa. Miałam ogromną nadzieję, że motywy pana Lorenca znane z poprzednich części się pojawią i tu jestem przeszczęśliwa. W wielu jednak miejscach muzyka nie pasowała, było jej za dużo, dawała tło niemal przez 80% scen, zamiast pomagać się wczuć przeszkadzała. Dla mnie jest to zmarnowany potencjał na epicki powrót tak ciekawych bohaterów jak Nowy czy Franz, to jest zadeptanie klimatu i dramatu z tamtych części. To jest jakiś współczesny długi teledysk, w którym nic nie musi się ze sobą zgadzać :(
Widać, że kompletnie nie rozumiesz tego filmu. Gdybyś żyła w latach 90, takie pomyje wylewałabyś na poprzednie części. Cóż, masz do tego prawo, bo o gustach (nawet tych kiepskich), podobno się nie dyskutuje.
A co tu jest w tym filmie do rozumienia? Na plan pierwszy wysuwa się wątek zemsty - jeden z najbardziej klasycznych i zrozumiałych wątków, wokół jakich akcja filmu może się kręcić. Przedmówczyni słusznie wytyka braki temu filmowi - niestety poziomem nie dorasta do części pierwszej, a nawet i do drugiej.
W dupie byles i gowno widziales ...dla pokolenia 70 ..Psy zawsze beda swietym filmem...