Film trzymał w napięciu od początku do końca. Intryga trwała dostatecznie długo. Mniej więcej w połowie filmu domyśliłem się kim jest rzeźnik. Przez pierwszą połowę byłem przekonany, że strażak próbował wydostać córkę z miejsca, które jest dla niej potencjalnym zagrożeniem, bo nie chciał aby przypadkiem została ofiarą rzeźnika. Nawet gdy główny bohater miał słuchawkę w uchu i był podawany rysopis myślałem, że chodzi o kogoś łudząco podobnego i że ktoś go pomyli z prawdziwym rzeźnikiem. Nawet scena z zasłonięciem tatuażu była dla mnie logiczna, bo to co miał na nadgarstku akurat nie było tym o czym mówiła policja, ale było łudząco podobne, więc wolał to zasłonić dla świętego spokoju.
Dopiero potem coś mi przestało pasować. Dlaczego on tak bardzo bał się dowodzącej operacją skoro jest niewinny i chce tylko wydostać córkę z koncertu w ramach jej bezpieczeństwa. Postanowiłem oglądać film tak jakby to on był rzeźnikiem a nie przypadkowym ojcem i wtedy dopiero zaczęło mi się to wszystko układać w całość, ale nie byłem w 100% pewny, że to faktycznie on. Gdy ojciec ujawnił się gwieździe wieczoru z telefonem i szantażem byłem już pewny, że to on jest celem poszukiwań i to na niego została zastawiona pułapka, ale nawet wtedy miałem z tyłu głowy czy to nie jest może improwizacja by wydostać córkę za wszelką cenę od zagrożenia.
Resztę filmu pozostawię bez komentarza, bo już wiedziałem kto jest kim. Zakończenie całej historii głupie. Akcja z rowerem, pozostawienie seryjnego mordercy samego w wozie i otwarcie kajdanek szprychą wkurzyło mnie jako widza. Widać ewidentnie, że jest przestrzeń na drugą część, ale dla mnie bardziej satysfakcjonujące by było gdyby gość faktycznie trafił do więzienia.
Wahałem się czy dać 6 czy 7, ale ze względu na końcówkę ostatecznie film oceniłem na 6. Normalnie byłaby to solidna 7.