PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1039}
8,3 706 tys. ocen
8,3 10 1 705542
9,2 83 krytyków
Pulp Fiction
powrót do forum filmu Pulp Fiction

Patrząc na ten film z zewnątrz można dojść do wniosku, że to nic wielkiego. Ot, zwykła sensacja i pewnie niektórzy mają takie przeświadczenie. Ja, i stwierdzam z bólem serca, miałem podobne myślenie kiedyś. Dopiero niedawno siłą rzecz nadrabiając zaległości w 'kultowych filmach', 'natknąłem' się na obraz Tarantino. Oczywiście nazwa nie była mi obca, ba, kiedyś nawet parę urywków zdarzyło się zobaczyć, ale nie zrobiło na mnie to wielkiego wrażenia. Dopiero, gdy od deski do deski poznałem dzieło reżysera-amatora, stwierdziłem, że to jednak dzieło jest. Co mnie w nim tak fascynuje? Uniwersalność, bo każdy w nim znajdzie coś dla siebie, jest motyw gangsterski, trochę romantyzmu, wreszcie akcja połączona z dreszczykiem emocji, oraz kuliminacja, czyli życiowe przesłanie filmu. Lekkość z jaką potraktował Tarantino tematy 'mafijne', gangsterzy nie są tutaj cyborgami, mają wyrzuty sumienia, ale również poczucie humoru, które w pełni ukazuje nam się w dialogach pomiędzy Vincent'em, a Jules'em. Następnie różnorodność postaci i charakterów, każda osoba jest inna, możemy się z nią utożsamiać, ma swoje wady, ale także zalety. No i oczywiście te 3 epizody, każdy traktuje o czymś innym, ale jednocześnie ma jakichś wspólny mianownik. W tym właśnie miejscu Tarantino 'miesza' ze sobą gatunki, co wychodzi mu znakomicie. Wreszcie gwiazdorska obsada(chociażby Travolta, L. Jackson i Thurman). Każdy z aktorów stworzył niesamowite kreacje, a warto wspomnieć, że właściwie wszyscy mieli dość ograniczony czas gry, a przecież dobrego aktora rozpoznaje się po tym, że nawet małą rólką potrafi wzbudzić podziw widza. Tim Roth wraz z Amandą Plummer stworzyli bodajże najlepszy dialog w filmie, w pierwszej scenie, Christopher Walken - monolog, L. Jackson z tak wielką pasją w głosie 'wyrecytował' fragment Pisma Świętego, Thurman uwodziła samym piciem Shake'a, a Travolta swoją obojętnością w głosie, wreszcie Willis ze słynnym: Zed's dead, baby" i Tarantino jako nierozgarnięty, były mafioso i otrzymujemy prawdziwą galerię niesamowitych osobowości. Warto też wspomnieć o świetnej muzyce, która idealnie współgra z obrazem i sprawa, że film ogląda się jeszcze przyjemniej. W tym przypadku trudno się dziwić, że obraz został ochrzczony mianem klasyka, bowiem nikt nie połączył tak fenomenalnie kina ambitnego, z kinem akcji, jak Tarantino. I chwała mu za to!

9/10

duude

Po wielu nieprzespanych nocach, w których po głowie wciąż chodził mi film Tarantino postanowiłem zmienić ocenę na 10. ;)