Kolejna amerykanska przerobka japonskiego horroru.
Tym razem wzieli sie za "Kairo" Kurosawy - jeden z najlepszych azjatyckich filmow grozy nowej fali, ktory mozna postawic w jednym rzedzie z "Ringu", "Ju-On", "Uzumaki", "The Eye" czy "Inner Senses". O ile jednak Kiyoshi Kurosawa tworzy kino autorskie (choc nie wszystkie jego dziela sa strawne) i "Kairo" byl mrocznym postapokaliptycznym filmem pelnym delikatnych sugestii i niedopowiedzen, to w "Pulse" cala historia przedstawiona jest kawa na lawe, jak na typowe kino gatunku przystalo. W dodatku to horrorek dla nastolatkow (PG-13) wiec pozmieniano fabule i dodano kilka glupawych postaci. Trzeba przyznac ze niezle sa zdjecia (zastosowanie roznego rodzaju filtrow i 'zanieczyszczen' obrazu) i odglosy tez wzbudzaja przerazenie (jak na amerykanski film oczywiscie). I nawet ktos, kto nie widzial oryginalu moglby sie dobrze bawic (bac?) gdyby nie spore nagromadzenie nieprawdopodobnych idiotyzmow ktore pchaja akcje do przodu.
Widac ze debiutujacy scenarzysta nie poradzil sobie z materialem, a aktorzy to tez raczej druga czy nawet trzecia liga.
A dla wielu podrabianie dla kasy Kurosawy to po prostu jawne skurwysynstwo.