Musze przyznac, ze to jedyne slowo, ktore po obejrzeniu tego filmu mi sie teraz z nim kojarzy.
Thomas Jane wyglada jako punisher fatalnie i totalnie nie wpisuje sie w konwencje tej komiksowej postaci.
Bylem dobrze nastawiony do tego filmu, jednak co scena to czulem sie z tym gorzej, szczegolnie ze w latach 90'tych podobala mi sie wersja Punishera nakrecona w 89'.
Ta ekranizacja jest kompletnie nieklimatyczna, fabula natomiast jest tak idiotyczna, ze nawet przeszkadza przy tak bardzo nieskomplikowanej fabularnie konstrukcji. Wydaje sie, ze w tym schemacie "skrzywdzic punishera, punisher zly, punisher zabijac" nie mozna nic popsuc. Wystarczy obejrzec to dzielo, aby przekonac sie, ze tak nie jest.
Abstrahujac od tego, ze przezywa wielokrotne postrzaly w klatke piersiowa i wybuchy stacji benzynowych i to nawet z odleglosci 20 cm i od tego, ze "zly" wysyla przeciwko niemu bandziorow, aby sie z nim "pobili" (doslownie) po kolei, bo swietnie zna jego adres! Abstrahujac od tego ze nowo napotkane osoby, pomimo tego, ze po stracie bliskich Frank Castle wypowiada w ich strone polslowka i nieartykulowane dzwieki, pokokochuja go po 2 dniach i sa sklonni oddac za niego zycie, choc czesciej sprowadza sie to do utraty zdrowia dla jego bezpieczenstwa. Zmierzam do tego, aby powiedziec, ze jest to przyklad straconych 2 h z zycia i jezeli ktos szuka dobrego kina akcji, niech wybierze inny film z polki, bo tego nie ratuje nawet i kilku fajnych aktorow, ktorzy w tym gniocie graja.
W pełni się zgadzam. Moim zdaniem to najgorsza ekranizacja komiksów Marvela. Główny bohater swoim charakterem nie przypomina w ogóle swojego komiksowego odpowiednika. Żałosne i naciągane wątki, historia jest nieprzekonująca. A był taki świetny materiał na film.
Podsumowując:
"Chciałem dostać szynkę, a dostałem przeterminowaną kaszankę..."
Co do wersji z 89 to muszę przyznać, że nie jestem jej fanem, jednak mimo także dużych rozbieżności umiała wyciągnąć z komiksu to co najważniejsze - w miarę klimat oraz charakter głównego bohatera.